Szedłem dalej, nie patrząc do tyłu. Przyśpieszyłem, by jak najszybciej dostać się do jaskini. Nagle coś przede mną śmignęło i wyprzedził mnie Mysterious.
-Cwany jesteś, ale mnie nie przegonisz.- Powiedziałem przez zęby i skoczyłem kilka kamieni przed siebie, dorównując kroku panterze. Uśmiechnąłem się do niej i znów skoczyłem, tym razem jeszcze więcej do przodu. Po pewnym czasie ja i Mysterious ścigaliśmy się po bagnach. Mysterious miał przewagę, ponieważ wdrapywał się na drzewa i spadał na kamienie i tak dalej, a za to a musiałem znaleźć odpowiednie kamienie, by nie wpaść w bagno. W tej chwili wdrapywałem się na korzeń drzewa, specjalnie rzucając się na boki, by Mysterious z niego spadł. Ten jednak trzymał się zawzięcie i nie chciał puścić. Gdy się zorientował, że już nie trzepie drzewem, tylko biegnę dalej zamruczał wściekle i runął w dół na kamień. Przyśpieszyłem, by mnie nie dogonił, ale mimo to i tak po chwili znalazł się u mego boku.
(Rhavaen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz