Wilk leżał nie przytomny. Chwile mu się przyglądałam.
- Mam nadzieję, że zna drogę do Drzewa Życia.- mruknęłam do siebie.
Nel nie będzie zadowolona... i o to właśnie chodziło... - dodałam.
Basior drgnął. Po chwili się obudził. Wcześniej związałam mu łapy, więc nie mógł wstać.
- Kim jesteś? - wykrztusił. - Gdzie jest Jasmin i reszta?!- dodał.
Uśmiechnęłam się szyderczo. Najwyraźniej powinnam zatkać mu również usta.
- Jestem Luna, a co to twoich przyjaciół nie musisz się o nich martwić. Wystarczy
mi jeden wilk. - odparłam tajemniczo.
- Luna? Więc nie jesteś z naszej watahy... - powiedział.
- Ech, czemu wszyscy są tak mało pojętni? Jestem Luna, znana wam jako Neriel!
- Nel? Nie żartuj. Ona jest... inna. - odpowiedział. Nie kłam. - warknął.
- Jak tam chcesz. Możesz mi nie wierzyć. Nie zależy mi na tym. - parsknęłam.
Usiadłam na Ziemi. Nie uda mi się utrzymać zbyt długo w tej formie... Nel zaraz
pewnie przejmie kontrolę... - myślałam. Muszę wytrzymać jeszcze pół godziny...
Wtedy będę miała trochę swobody...
- Jeśli pozwolisz, rozwiążę Cię, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - spytał.
- Zaprowadzisz mnie do Drzewa Życia.
- Nigdy! - krzyknął.
- Więc będę musiała użyć siły...- westchnęłam.
Rozwiązałam wilka. Złapałam go za kark. Próbował się wyrwać.
Chwile się szarpał, ale nie rozluźniłam uścisku.
- Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak silna... - mruknął zdziwiony.
- To nie wszystko, co potrafię. -odparłam sucho.
Basior nie odpowiedział.
- W takim razie zmuszę Cię do gadania.
<Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz