Szedłem przez góry. Po drodze spotkałem stado czapli. Zachód słońca już blisko. Pobiegłem przez las w dół do doliny. Okropnie chciało mi się pić,a na samym dole dopiero jest rzeka. Powoli docierałem do celu.Usłyszałem skowyt. To był ranny jeleń.Bardzo młody,pewnie odłączył się od stada.Podszedłem. Miał strzałę wbitą w brzuch.
-Strzała? Tutaj muszą być ludzie! Szybko wpadłem do rzeki, bo myślałem, że już nie wytrzymam pragnienia.Po krótkim piciu ruszyłem w poszukiwania ludzi. Zobaczyłem jakiegoś wilka.
-Ktoś ty?-Spytałem.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz