czwartek, 27 listopada 2014

Od Ryan'a do Miss

Ciemność. Krzyki. Czerwona ciecz rozprzestrzeniająca się wokół ofiar i ten przenikliwy szyderczy śmiech...
Czasem zastanawiam się czy kiedykolwiek zdołam o tym zapomnieć. Wyrzucić z pamięci tę okropną scenę, moment w którym straciłem wszystko...
Mój umysł wypełniają dziesiątki przytłaczających pytań, przez co powoli dociera do mnie to co uczyniłem. Z kolei powoduje to piekielne wyrzuty sumienia i coś czego w żaden sposób nie potrafię opisać.
Co prawda nie chciałem by potoczyło się to w ten sposób. Moim jedynym pragnieniem było...to nie ma znaczenia. Teraz już nic nie ma najmniejszego znaczenia.
Gdybym tylko mógł cofnąć się w czasie...Nigdy nie doszło by do tego dnia. Nie dopuściłbym do śmierci najbliższych, do kłótni z ojcem, a przede wszystkim do natknięcia się na Michael'a i wysłuchania jego niecnej propozycji.
Ale niestety nie wszystko jest możliwe, a moje obecne pragnienie jest wręcz absurdalne...Jedyne co mi pozostało to pogodzenie się z samotnością, bowiem tego co straciłem...już nigdy nie odzyskam. Ale mniejsza z tym...
Nieznajoma na którą natknąłem się w lesie, ku mojemu zdziwieniu nie była mym prześladowcą...Nie chciała mnie zranić. Wręcz przeciwnie. Uzdrowiła mnie...No może nie do końca, bo była to zasługa ogromnego drzewa, do którego mnie wpakowała, ale kto by tam dbał o szczegóły!
Ból spowodowany dotkliwymi obrażeniami natychmiastowo ustąpił, dzięki czemu ponownie mogłem leżeć bez zbędnego grymasu na pysku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wadera siedzi obok mnie.
-A teraz opowiesz mi co ci się stało?-spytała zachęcającym tonem, jednocześnie dokładnie lustrując mnie wzrokiem.
Dźwigając się do pozycji siedzącej spojrzałem na nią spode łba. Jako iż obraz już nie był rozmazany, dokładnie mogłem zmierzyć ją wzrokiem, nie przysparzając sobie tym samym zawrotów głowy. Nie była taka stara jak mi się wcześniej wydawało...Wyglądała na jakieś trzy, może cztery lata. Moim zdaniem była naprawdę ładna, jednak nie mnie wskazane jest to oceniać.
-Dzięk...Znaczy się, to miłe z twojej strony, że mi pomogłaś, jednak nie łódź się, że zacznę Ci się teraz wyżalać.-warknąłem.
Moje zachowanie przyjęła z nadzwyczajnym spokojem. Co więcej zamiast się mną zrazić, jedynie przyjaźnie się do mnie uśmiechnęła.
-Rozumiem. Jeśli nie masz ochoty odpowiadać nie będę naciskać.-odparła.
Jeśli mam być szczery, naprawdę zdziwiła mnie jej reakcja. Coraz bardziej ciągnęło mnie do tego, by zdradzić jej parę szczegółów z mojej niedalekiej przeszłości...

<Miss?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy