Powoli wchodziłem na drzewo, ale powolne wchodzenie mi się znudziło, więc paroma susami dostałem się na wyższą gałąź wymijając Jasmin.
-Hej uważaj tam!- krzyknęła wadera
Zatrzymałem się i spojrzałem na nią.
-Dzieckiem nie jestem!- krzyknąłem roześmiany
Wiem co teraz sobie myśli. "Mało mu do szczęścia potrzeba". I to w pewnym sensie prawda. W kolejnych susach dostałem się na szczyt drzewa. Zacząłem patrzeć na widoki. Po chwili dołączyła do mnie Jasmin.
(Jasmin? Przepraszam, że tak długo :c)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz