Niebo zaczynało się chmurzyć. Prawdopodobnie będzie padać. Jak zawsze biegłam po południu, ale dzisiaj na to nie zanosiło się. Lepiej było pomyśleć nad schronieniem. Pobiegłam przed siebie ( jak zawsze to robię ) na przełaj. Stanęłam. Spojrzałam na niebo, robiło się coraz ciemniejsze. Lada chwila lunie, a w okolicy nie było żadnej jaskini. Znowu zaczęłam biec, a już pierwsza kropla spadła na mój nos, kolejna na łapę. Wbiegłam na małą polankę, na której ( na całe szczęście ) była jaskinia. Bez namysłu weszłam do niej, a na zewnątrz rozpętało się prawdziwe piekło; błyskały błyskawic, jedna po drugiej, wiatr wiał nie umiłowanie, a szum deszczu zagłuszał wszystko. Zaczęłam rozglądać się po jaskini. Zobaczyłam wilka, chyba spał. Westchnęłam i usiadłam przy wejściu. Nie zanosiło się na to, żeby pogoda się polepszyła.
Prawie usnęłam, gdy rozległo się ziewanie. Obróciłam głowę i spojrzałam w stronę wilka. Nieprzytomnie patrzył się w podłogę, po czym spojrzał na wejście jaskini. Zauważył mnie. Wstałam, a on również.
- Chyba nie szybko się rozpogodzi - powiedział. Co prawda byłam tym zaskoczona.
- Raczej... - odparłam wbijając wzrok na zewnątrz. Nastała cisza - Jestem Yuuki - powiedziałam nagle
< Matt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz