Rozluźniłam mięśnie i posłałam jej łobuzierski uśmiech. Przełożyłam lewą łapę na prawą i ukłoniłam się.
-Witaj Rhavaen. Dawno się nie widziałyśmy.-Zamruczałam melodyjną tonacją.
Spojrzałam w oczy wilczycy. Były ciemne, lodowate pod względem uczuć. Pomiędzy drzewami przechadzała się bądź skradała jakaś wadera. Jeśli chciała się zakraść, nie udało się jej. Kolorowe futro tak kontrastowało z zielenią krzewów że trudno było jej nie zauważyć.
Prychnęłam. Ciekawe jak tak można polować, hmm... Na razie skupiłam się na starej znajomej.
(Rhavaen, Tamara?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz