niedziela, 30 listopada 2014

Od Delily do Miss

Zaniemówiłam.Nigdy nie miałam urodzin.Poczułam taką radość.Patrzyłam na każdego wilka z nie wiem jaką miałam minę,ale wydaje mi się,że nigdy takiej nie miałam.Każdy podchodził złożył życzenia.W końcu przyszła Miss.
-Jesteś kochana!!!Doszły mnie słuchy,że to twoja zasługa!-Wrzasnęłam i przytuliłam się do niej.Gadałyśmy przez chwilę.Po TORCIE i SŁODYCZACH zaczęliśmy tańczyć,śpiewać,gadać,zachowywać się gorzej niż pijani...
-Wiesz,nigdy nie miałam urodzin,ale lepszych chyba mieć nie będę!-Powiedziałam śmiejąc się do Miss.Podeszło kilka wilków-Nel,Terror,Kira i jeszcze ktoś,kogo nie znałam.
(Miss?)

Od Thunder Blast do Seth'a

- Ale tu pięknie ! - Zaczęłam latać dookoła strumieni. - Patrz na to !
Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i dmuchnęłam gazem w lawę. To spowodowało niemały i głośny wybuch. Magma uniesiona w powietrze utworzyła imię basiora. Seth nie odezwał się, tylko podleciał na wysokość jednego ze strumieni. Rozłożył szeroko skrzydła, a między jego przednimi łapami pojawiła się kula z wody i wiatru. Rzucił ową mocą w lawę i zaczęła się podnosić. Zaraz po tym skamieniała. Podleciałam bliżej Setha i zobaczyłam rzeźbę napisu "Piorun".
- To jest absolutnie awesome ! - Lubię wtrącać angielskie zwroty. - Czyli wspaniałe, fantastyczne, nie wiem jak to określić.
Z tej radości przytuliłam basiora w powietrzu. Odwzajemnił uścisk, ale chyba czuł się niezręcznie.
- Ścigamy się do watahy ? Czy już nie masz ochoty ? Ja muszę się pochwalić, co dla mnie zrobiłeś, z nim się rozpuści !
Seth nie odpowiedział, tylko zamachał szybciej skrzydłami. Dorównał mi lotu, ale się nie ścigaliśmy. Postanowiłam lecieć grzbietem do dołu.
- Jak się tu znalazłeś ?

<Seth ? Przepraszam, ale nie miałam za bardzo czasu ;/ >

Od Miss

Wstałam normalnie wczesnym rankiem, obudzona przez wredne kociska. Z jakiegoś dziwnego przymusu spojrzałam nietrzeźwo na kalendarz.
-Ola Boga! Dziś urodziny Delily! -Złapałam się za głowę.
Szybko się za siebie wzięłam i oblatałam wszystkich, żeby później o godz. 15:00 przyszli na plażę. Shadow ma zebrać trunki i będzie impreza. Jak ja dawno się nie bawiłam! Od czasu kiedy moja siostra brała ślub! To tak dawno... Ja przygotowałam wszystko co potrzebne. Czapki, confetti, jedzenie, napoje, TORT. Wszystko to było już na plaży. Zaprosiłam nawet mojego ukochanego Utopca, który na pewno o tej porze by się nudził sam w jeziorze. Shadow przyniósł to, o co go poprosiłam. Można na niego liczyć. przyszli wszyscy oprócz... Delily.
-Jaka ze mnie tępota! -Krzyknęłam do siebie, a wszyscy pokiwali zgodnie głowami. - Delily!
Pobiegłam ile sił w łapach do nory wilczycy z chustką.
-Cześć! -Krzyknęłam w progu. -Możesz na chwilę?
-Jasne. O co chodzi?
-Chodź ze mną i nie podglądaj. - Założyłam jej chustkę na oczy, złapałam ją za łapę i ciągnęłam ją za sobą. W końcu byłyśmy na miejscu. - Możesz zdjąć.
Wadera zdjęła chustkę, a ją powitał napis na transparencie "3 latka Delily!" i głośny okrzyk wszystkich "Wszystkiego najlepszego!"
(Delily?)

Od Terror'a do Jasmin

-Nie.Idź.Mam tu czekać?-Spytałem.
-Lepiej tak.Nie wiem ile ich będzie.-Odpowiedziała Vievene (Jasmin). Odprowadziłem ją wzrokiem patrząc,jak odchodzi.Nie byłem pewien wyboru,by ją zostawić,ale tak postąpiłem.Nie wróci za pół godziny to wkroczę do akcji.Zwalczanie demonów wydaje się ciekawe i takie jest.Tylko czasami mi się nudzi.A ile razy walczyłem?Bardzo dużo,ale nie z taką ilością jaka może być u boku Tananoka.Usłyszałem głos Vievene.
(Jasmin?)

Od Terror'a

.Z ledwością podniosłem się z mojego legowiska.Strasznie bolały mnie kości.Zauważyłem na jednej bandaż.Nieco go odwinąłem-kość wystawała mi z łapy.Byłem w jakiejś jaskini.Było tu pięknie,ale nie miałem zamiaru długo zostawać.Podniosłem głowę i usłyszałem kroki.Natychmiast ją opuściłem i zamknąłem oczy udając,że śpię.
-Nie udawaj.-Powiedział wilk.Z irytacją podniosłem głowę.
-Gdzie jestem?Co się stało i ktoś ty?-Spytałem.
(Ktoś?)

Od Delily

Szłam przemierzając górskie szczyty.Wiatr wiał mi w twarz niosąc malutkie kropelki deszczu.Zdążyłam!Dzisiejsza pełnia księżyca była wyjątkowo czerwona.Obserwowałam księżyc z podziwem.Małe chmury przelatywały powoli i spokojnie po niebie.Była wspaniała atmosfera.Obok mnie siadł jakiś wilk.Odwróciłam głowę w jego stronę.
(Ktoś?)

Od Neriel do Jasmin

- Nie wiem czy to wypali. - mruknęłam.
- Niby czemu nie? - odparła.
- Kontroluję Nel, tylko w nocy. Czasem kiedy jej emocje nie
są stabilne, mogę zmienić nasze formy w dzień, ale nie
na więcej niż godzinę... Neriel jest słaba, więc w nocy
mogę robić co chcę. - powiedziałam.
- Możesz pozwolić jej przejąć kontrolę. Jeśli chcesz pokażę
Ci jak.
Spojrzałam na wilczyce.
- To w ogóle możliwe? - myślałam.

<Jasmin?>

Od Shadow'a do Nel

"Myśl, myśl... Wiem!" Krzyknąłem sobie w duchu.
-Masz pacha "pani nocy", że zadarłaś z wilkiem "światła"! - Zawołałem i oświetliłem miejsce przede mną. Wezwałem najsilniejszy z cieni, by rozerwał liny. Nie były wcale takie wytrzymałe dla Nicona*. Wyprzedziłem wilczycę i nastawiłem się na walkę. Mam to w nosie, że jest waderą. Jeden raz złamię swoje zasady!
-Mały wilczek chce się bawić? Dobrze! -Luna rzuciła się na mnie. Obrałem taktykę i zwiększyłem szybkość moich ruchów wcześniej. Teraz moje ruchy są dla niej praktycznie nie zauważalne. Położyłem się, obróciłem i kopnąłem od dołu, tak by stoczyła się z wysokiego pagórka. Było tak jak sobie zaplanowałem. Stoczyła się na sam dół uderzając plecami i ostry badyl w drzewie. Nie mogłem dostrzec, czy się na niego nabiła czy nie. Podbiegłem doń.
(Nel? )
*Nicon - tutaj: najsilniejszy z cieni pod kontrolą Shadow'a.

Od Ameana do Nel

Po chwili chodzenia, drogę spowiła gęsta mgła.
-Ale na pewno? - Zapytałem waderę, jakbym chciał jej zasugerować, że zbliżamy się do czegoś znacznie innego miejsca.
-Tak! -Krzyknęła delikatnie Neriel, potwierdzając swoje zdanie.
Wyprzedziłem waderę. Poczułem zimną ciecz pod łapami. Wiedziałem.
-Jak las może otaczać morze, Nel? - Zapytałem z sarkazmem w głowie.
(Neriel?)

Od Ameana do Kari

Wadera rzuciła się na mnie. Jakie te wilki są przewidywalne... Upadłem i szybko przeturlałem się obok, a ona upadła na ziemię. Nie mogłem wytrzymać i chciałem trochę powalczyć. Nie zdążyła mrugnąć, a już miała wykręcone do tyłu łapy kiedy leżała. Zaśmiałem się mrocznie, chcąc wbić moje pazury w łapy i oderwać je wilczycy. Wzdrygnąłem się i odskoczyłem na bok.
-J- ja... Przepraszam. - Powiedziałem rysując okrąg pazurem po piasku. - Nazywam się Amean, nowy w watasze. -Wyszczerzyłem się. - A ty?
(Kari?)

Od Jasmin do Nel

- Chodź - powiedziałam , a Neriel zabłyszczały oczy - Nauczę cię przemiany kontrolowanej.
- Naprawdę ? - zapytała.
- Tak. Tylko musisz tego bardzo chcieć
- Chcę bardzo
- To teraz się skup - instruowałam ją.
- Ok.
- Myśl tylko o tym że chcesz być Neriel- mówiłam
- Nie wychodzi - jęczała.
- Pomogę ci. Zmienię się w Halu i będziemy zmieniać się razem. Ty w Neriel,a ja w Jasmin. Ok ?

< Neriel ? >

Od Jasmin do Shadow'a

Widziałam jak Shadow się chwieje i upada. Chwile po nim też upadłam... Nie otworzyłam jeszcze oczu,a słyszałam śmiech, a po nim słowa :
- Oooo... Jaki wilczek.
- Co ??? -pytał Shadow. Zagotowało się we mnie. Zmieniłam się w Halu i zagryzłam Obce wilki jeden po drugim...
- Shadow nic ci nie jest ? -zapytałam.
- Chyba nic - powiedział. Odetchnęłam z ulgą.
- Co to było ?
- Jakieś obce wilki - powiedziałm.
- Ciekawe czego chciały ? - zapytał.
- Pewnie cię zjeść. To kanibale, miały białe maski z kości ich ofiar - odpowiedziałam...

< Shadow ? >

Od Jasmin do Terror'a

Gdy wróciłam jako Vievene Terror zapytał :
- Czemu nazwał cię zdrajcą ?
- To długa historia, chociaż może być w tym ziarnko prawdy. Wywołałam kiedyś walkę w której Tananok i Sharon stracili rodzinę - odparłam.
- Wspominałaś coś o walce .
- Legenda głosi że któregoś pięknego dnia moje demony staną oko w oko z demonami Tananoka. Podobno on wygra, ale jak wspominałam nie będę miała litości.
- Acha - powiedział.
- Masz jeszcze jakieś pytania ? - zapytałam

< Terror ? Jakieś pytania ? >

Od Nel do Ameana

- Ha! Więc nie jestem ostatnia! - powiedziałam. - Teraz to ty jesteś
świeżakiem. - dodałam z uśmiechem.
Wilk burkną coś w odpowiedzi. Droga rozdzieliła się na dwie mniejsze ścieżki.
- W którą stronę teraz?
- Widziałeś już tutejszą plażę? - spytałam.
- Nie...
- W takim razie... hmm... w lewo, ... albo nie... w prawo! - Cedziłam słowa.
- Jesteś pewna?
- Jasne! - odparłam pewna swego.
Wilk nie wydawał się być przekonany. Ruszyłam truchtem w wybraną
stronę. Po chwili namysłu Amean poszedł za mną...

<Amean?>

Od Delily do Connor'a

-Lubisz biegać?-Spytał zdziwiony.
-A ty nie?-Odpowiedziałam pytaniem.Przyśpieszyłam robiąc nagły zakręt w kałuży błota.Skończyło się na tym,że Connor był cały brązowy i nieco z trawy.Zaczęłam się śmiać jak wariatka.Z jego pyska spadł kawał błota.
-A jak to nie błoto?-Przeleciało mi przez myśl.Wtedy buchnęłam śmiechem.
(Connor?)

Od Connor'a do Delily

Pobiegła dalej ,a ja luciałem kołoniej.
-Czemu przedemną uciekarz ?-spytałem poirytowany że dalej ucieka przedemną.
-Nie uciekam- odparła śmiejąc się.
Popatrzyłem na nią żdziwiony.
-To czemu cały czas biegnierz ?
-Bo to lubią
(Delily?)

Urodzinki

Wszystkiego najlepszego Delily z okazji urodzin! ^^ Szczęścia, zdrowia i weny :D

Od Ameana do Nel

Podszedłem do wadery. Biła od niej bardzo silna energia duchowa. Widać, że się na pewno zmienia się w kogoś innego.
-No to chodź. - Uśmiechnąłem się doń*. Odpowiedziała mi tym samym.
Zaczęliśmy iść nieco na północ.
-Od kiedy jesteś w watasze? - Zapytałem.
-Hm... Od stosunkowo nie dawna. A ty?
-Dokładnie od jednego dnia.
(Neriel? )
*doń - tutaj : do niej

Od Nel do Ameana

- Cześć! - krzyknęłam.
Wilk obrzucił mnie wzrokiem.
- Czego tu szukasz? - spytał.
- Eee.. no wiesz, jesteś nowy, więc pomyślałam, że może chciałbyś kogoś poznać...
Sama niedawno dołączyłam do tej watahy. - mruknęłam niepewnie.
- Jestem Amean.
- Ja jestem Neriel, dla przyjaciół Nel. - odparłam z życzliwym uśmiechem.
Może chcesz wybrać się na spacer? Mogę pokazać ci kilka miejsc...
Oczywiście tych, które sama znam.
Amean odwrócił wzrok. Spojrzał na Wodospad Smutku. Zamyślił się,
a po chwili....

<Amean?>

Od Delily do Nel

-Ale super!-Krzyknęłyśmy równocześnie i ze śmiechem popłynęłyśmy kilka metrów do brzegu.
-Patrzyłam na waderę.Nel praktycznie dławiła się wodą ze śmiechu.
-To dziwne,że woda tu jest zimna,a na górze ciepła.-Powiedziałam.
Trochę.-Powiedziała.
-Idziemy jeszcze raz?-Spytałam się.
(Nel?)

sobota, 29 listopada 2014

Od Ameana

Siedziałem pod Wodospadem Smutku. Rozmyślałem nad tym czy tutaj będą traktować mnie tak samo. Co ja zrobiłem takiego złego, że Fire ukarał mnie tak złym losem? Schyliłem się nieco. Pstryknęła mi kość w kręgosłupie. Trzeba tu się trochę rozruszać. Starość nie radość.Nagle za moimi plecami usłyszałem szmer. Odwróciłem się gwałtownie.  Dźwięk ustał jednak nadal czułem czyjąś obecność.
-Kim jesteś? - Zapytałem oczekując odpowiedzi.
(Ktoś?)

Nowy wilk! ^^

Imię*: Amean
Zdrobnienie/ksywka: Nikt nigdy nie mówi do niego zdrobniale. 
Wiek*: 500 lat (nieśmiertelny)
Płeć*: Basior
Stanowisko: Przywódca zabójców, obrońca pary alfa
Charakter*: Nade wszystko ceni się w nim wierność. Słucha się jedynie swojej pani i tylko jej (Pani tzn., alfy, którą obecnie jest Miss :D ). Nie da jej zrobić krzywdy. Czasami miły, szalony, romantyczny, szarmancki i przyjacielski. Skryty w sobie? Może i owszem, ale też lubi gdy ma koło siebie kogoś. Ceni swoich przyjaciół i nie da im zrobić krzywdy. Bardzo inteligentny wilk, jednakże bardzo nadpobudliwy. Nie wychyla się zbytnio przed szereg. Nie chce nikomu zrobić krzywdy. Potrafi być agresywny. Jest bardzo uparty. Gdy wpadnie w trans to jest jak mała maszyna do zabijania. Nic i nikt (oprócz pani) go nie zatrzyma i nie będzie nim od tego czasu rządził.
Cechy charakterystyczne: Szpony orła i zawsze niebieskie oczy. 
Historia*: A więc Amean nie ma żadne szczególnie różniącej się od wszystkich historii. Zawsze był popychadłem. Nigdy nie mógł mieć własnego zdania. Tak nie wychylał się z szeregu, że plotki doszły, że jest martwy. Bardzo go to zraniło. Uciekł stamtąd. Nikt się tym nie przejął i nawet przez 400 lat go nie szukali. Nawet tego trudu sobie nie zadali. Przez 400 lat chodził po świecie, aż dotarł tutaj.
Żywioły*: Mrok, Śmierć, Geografia
Moce*: *związane z żywiołami,
*skórołazctwo
*jasnowidzenie
Motto: Czasem słowa, zadają większy ból niż cios fizyczny.
Rodzina*: Porzucił ją uciekając z poprzedniej watahy.
Partner*: Możliwe.
Zauroczony w...: Jest jedna, ale na pewno jej się nie spodoba. 
Urodziny*: 04.12.2014
Majątek*: 300 WS
Właściciel*: Krewetka3451

Dzień Andrzeja! ^^

A więc nadszedł dzień Andrzeja. Zabawa? Jasne! ^^ Zabawa w numerki. Numerek 1-10 napisz mi na howrse a ja podam na konkretną wróżbę jaka jest przydzielona do numerka.  (mogę odpisać dopiero jutro, więc się nie martwcie xD )
~Miss

Nowa wilczyca! ^^


Imię*: Confortare
Zdrobnienie/ksywka: Coni
Wiek*: 3
Płeć*: Wadera
Stanowisko: Przywódca polowań
Charakter*: Nieufna, mądra, odważna, zamknięta w sobie
Cechy charakterystyczne: Ma bliznę na prawym oku
Historia*: Gdy byłamały nie znała jeszcze swoich mocy. Gdy rodzice kawałek się oddalili zaczęłasię bawić. Najpierw podpaliła mały listek, później gałązkę aż w końcu zapłoną cały las. Po kilku dniach gdy pożar wygasł znalazło ją inne stado i przygarnęło. Myśleli że z nimi zostanie ale się mylili, uciekła od nich po kilku dniach. Błąkała się samotnie kilka tygodni, które utworzyły miesiące, które utworzyły lata i tak przypadkiem trafiła tutaj.
Żywioły*: Ogień i powietrze
Moce*: Potrafi podpalać wzrokiem i wytwarzać ciepło. Potrafi również zmieniać pory roku.
Motto: Nie oglądaj się za siebie tam już byłeś i wszystko widziałeś.
Rodzina*: Nie żyją
Partner*: szuka
Zauroczony w...: -
Urodziny*: 18 listopada
Majątek*: 300
Właściciel*: mijeczka1

Od Kari

Kiedy ostatnio toczyłam walkę?No właśnie, w wojsku.Tęskniłam za tym podskokiem adrenaliny!Kto by się w tym nie zakochał?Szłam oczekując, że będzie jakaś bujka, wojna co kolwiek z adrenaliną.Spotkałam(...) Jasmin była podenerwowana więc nie pogarszałam sprawy.Szłam dalej i spotkałam wilka z naszej watahy.Nie rospoznałam kto to, ale krzyknęłam:
-Masz prawo zachować spokój!!!-i rzuciłam się na wilka-Kładź się a nic ci się nie stanie!
(Ktoś?)

Od wkurzonej Neriel do Shadow'a

Czy boli ? - spytałam. Bardzo - dodałam z szyderczym uśmiechem.
- Wspaniałe uczucie, nieprawdaż?
- Taaak... dawno nikt nie zadał mi bólu. Teraz mam powód do zabicia
twojej zacnej osoby.
Wilk widocznie nie wiedział, że nie należy zadzierać z rozdrażnioną waderą.
Zaśmiałam się. Wyraźnie zbiłam go z tropu...
- O co Ci chodzi? Nie przeraża Cię perspektywa śmierci? - zapytał.
- Perspektywa śmierci?! Nie rozśmieszaj mnie! Myślisz, że tak marną techniką
zabijesz panią nocy? Spójrz... słońce właśnie zaszło... - powiedziałam tajemniczo.
Poczułam przypływ mocy... Oczy zalśniły mi jeszcze jaśniej niż wcześniej.
Rana na nodze zaczęła się goić. Wyrwałam się z kontroli basiora.
- Co to ma być? - powiedział zdezorientowany.
- To? Jedynie namiastka mojej mocy... A teraz... zginiesz! - Powiedziałam, pokazując kły.
Rzuciłam się na Shadow'a. Przycisnęłam do ziemi. Użyłam techniki wiązania.
Niewidzialne sznury otuliły ciało wilka. W ostatniej chwili otrząsnęłam się.
- Racja, jesteś mi potrzebny. - warknęłam, opanowując żądzę zemsty.
Weszłam w umysł Shadow'a.
- Wspaniale! Wiem już wszystko. Nie jesteś mi więcej potrzebny... - powiedziałam.
Popchnęłam ciało wilka w krzaki. Przez jakiś czas szamotał się, próbując przełamać mój czar, ale sznury były bardzo wytrzymałe.
- Dzięki za informacje! - krzyknęłam, po czym ze śmiechem odeszłam od Shadow'a.

<Shadow?>

Od Shadow'a do Nel

Wilczyca podrzuciła mnie lekko do góry, po czym złapała mnie za gardło i przycisnęła do jakiegoś drzewa. Szczerze? Nie zdziwiłem się. Przewidziałem każdą jej następną reakcję, czy cios.
-Gadaj, bo cię uduszę! - Krzyknęła wadera.
Uśmiechnąłem się. Jaka ona jest przewidywalna...
-Czego się cieszysz, durniu?!
-Masz pecha... - Wykrztusiłem z siebie. Ułożyłem odpowiednio łapy i użyłem techniki przywiązania cienia. Po chwili wadera opuściła łapy i była pod moją kontrolą. -No cóż... panienki nie uderzę. Za to panienka sama sobie zrobi kuku.
Zauważyłem że po jej lewej stronie jest bardzo ostra gałąź, którą można by rozciąć skórę. Oczywiście, po mojej lewej niczego niebezpiecznego nie było. Machnąłem łapą i jakby chciałbym ją wziąć. Luna powtórzyła moje ruchy. Nie miała innego wyboru.
-Chcesz coś powiedzieć? - Powiedziałem jakbym był bezlitosnym zabójcą z niewinnym uśmieszkiem na pysku.
-T -ty- y... -Nie dałem jej dokończyć i wbiłem gałąź w nogę, rozrywając skórę. Wydała przyraźliwy krzyk, a z  rany trysnęła prawie że czarna krew.
-Boli? -Dodałem niewinnym głosem, przechylając głowę jak mały szczeniak. - To dopiero początek...
(Nel? Przegiąłem? To się nazywa "obrona własnej osoby"  XD )

Od Nel do Shadow'a

Wilk leżał nie przytomny. Chwile mu się przyglądałam.
- Mam nadzieję, że zna drogę do Drzewa Życia.- mruknęłam do siebie.
Nel nie będzie zadowolona... i o to właśnie chodziło... - dodałam.
Basior drgnął. Po chwili się obudził. Wcześniej związałam mu łapy, więc nie mógł wstać.
- Kim jesteś? - wykrztusił. - Gdzie jest Jasmin i reszta?!- dodał.
Uśmiechnęłam się szyderczo. Najwyraźniej powinnam zatkać mu również usta.
- Jestem Luna, a co to twoich przyjaciół nie musisz się o nich martwić. Wystarczy
mi jeden wilk. - odparłam tajemniczo.
- Luna? Więc nie jesteś z naszej watahy... - powiedział.
- Ech, czemu wszyscy są tak mało pojętni? Jestem Luna, znana wam jako Neriel!
- Nel? Nie żartuj. Ona jest... inna. - odpowiedział. Nie kłam. - warknął.
- Jak tam chcesz. Możesz mi nie wierzyć. Nie zależy mi na tym. - parsknęłam.
Usiadłam na Ziemi. Nie uda mi się utrzymać zbyt długo w tej formie... Nel zaraz
pewnie przejmie kontrolę... - myślałam. Muszę wytrzymać jeszcze pół godziny...
Wtedy będę miała trochę swobody...
- Jeśli pozwolisz, rozwiążę Cię, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - spytał.
- Zaprowadzisz mnie do Drzewa Życia.
- Nigdy! - krzyknął.
- Więc będę musiała użyć siły...- westchnęłam.
Rozwiązałam wilka. Złapałam go za kark. Próbował się wyrwać.
Chwile się szarpał, ale nie rozluźniłam uścisku.
- Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak silna... - mruknął zdziwiony.
- To nie wszystko, co potrafię. -odparłam sucho.
Basior nie odpowiedział.
- W takim razie zmuszę Cię do gadania.

<Shadow?>

Od Nel do Delily

Nie mogłam się napatrzeć. Skalne zjeżdżalnie wydawały się takie interesujące...
Zaśmiałam się i wskoczyłam na pierwszy lepszy zjazd.
- Zaczekaj ! - Krzyknęła Del.
- Chyba śnisz! - odparłam.
Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się do wadery. Ta odwzajemniła ten gest
i poszła w mój ślad. Dawno tak dobrze się nie bawiłam... Zamyśliłam się.
Nagle zobaczyłam Delily. Pokazała mi język, po czym wyprzedziła.
Położyłam głowę na skale. Zrównałam się z waderą.
- To było nie fair! - krzyknęłam. Wykorzystałaś chwile słabości! - dodałam.
- Życie jest nie fair! - parsknęła.
Zjeżdżalnia się skończyła. Wpadłyśmy z pluskiem do zimnej wody.

< Delily?>

Od Shadow'a c. d od Jasmin

-Kto ostatni na miejscu to głupek! - Krzyknąłem już w biegu, zostawiając waderę parę metrów od siebie.
W górze widziałem tylko jasnoniebieskie niebo i lecącego Jantara. Jasmin została gdzieś w tyle. Odwróciłem głowę w jej stronę. Zniknęła. Rozejrzałem się chaotycznie. Wszystko nagle zaczęło się rozmazywać. Drzewa, krzewy, mijane zwierzęta. Nie miałem władzy nad swoim ciałem. Chwiałem się we wszystkie strony. Upadłem. Oczy szczypały mnie jak diabli.
-Co tu się wyprawia?! -Krzyknąłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Przecierałem nerwowo oczy. Same powoli stopniowo mi się zamykały... Nic dalej nie pamiętam. Obudziłem się... nie wiem gdzie. Mój zmysł wzroku znacznie się pogorszył. Wiem, że widziałem nad sobą jakąś ciemną postać.
(Ktoś?)

Od Nel do Terror'a

Usiadłam na ziemi. Wyrównałam oddech i otarłam łzy. Terror stał i nie wiedział,
jak powinien zareagować. Uspokoiłam się i spojrzałam na basiora.
- Nic mi nie jest. Czasem tak mam... Egh...- powiedziałam. Wiesz, tak naprawdę
sama nie wiem kim lub czym jestem... W nocy w ogóle nad sobą nie panuję.
Czasem po prostu mam dość... Przepraszam za ten wybuch...- dodałam i uśmiechnęłam się gorzko.
- Nel, przecież to nic złego... Każdy czasem musi sie wypłakać... - wydukał Terror.
- Nie w tym rzecz. Nie powinnam się za bardzo smucić... Luna jest sprytna, pewnie wykorzystałaby sytuacje i zmieniła nasze formy. Każda chwila słabości daje jej szansę na zapanowanie nad moim ciałem... Dlatego przepraszam. Powinnam była się opanować... - szepnęłam.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie mam ci tego za złe. - powiedział i przywołał na twarz coś, co chyba miało być uśmiechem...
- Możemy wrócić na nasze terytorium? Muszę się przespać... Tak naprawdę w nocy Luna nie daje mi spać... - odparłam znużonym głosem.
- Dobrze. - odparł.
Ruszyliśmy spokojnym marszem w stronę watahy...

<Terror?>

Od Delily do Nel

Biegłyśmy coraz wyżej w góry.Patrzyłam na nią co chwilę z uśmieszkiem.
-To powiesz gdzie biegniemy?-Spytała podniecona.
-Zobaczysz.Za chwilę będziemy na miejscu.Wędrówka trwała jeszcze z pięć minut.
-To tutaj!-Krzyknęłam.-Widzisz ten wodospad?-Spytałam.
-Tak,i co?-Spytała.
-Patrz!-Powiedziałam sprawiając,że skały przy wodospadzie zrobiły się płaskie,robiły zawijasy i nie były aż tak strome.
-Zjeżdżalnie?!-Krzyknęła.
-To nie koniec!-Powiedziałam wyczarowując rozdzielenia zjeżdżalń.Zaczęły się też robić pod ukosem,w górę i w dół,skręcające,faliste...Czasami nawet się urywały i zaczynały kilka matrów dalej.
-Idziesz?-Spytałam.
(Nel?)

Od Terror'a do Nel

Siedziałem nie wiedząc co przed chwilą się stało.W końcu wstałem i pobiegłem za Nel.Biegłem ile miałem sił w łapach i przez to szybko byłem przy niej.
-Nel!Stój!-Powiedziałem.Jednak ona nie chciała słuchać.Zamiast tego przyśpieszyła.Zobaczyłem,że z jej oczu wydobywają się łzy.
-Ne!-Krzyknąłem przyśpieszając.-Zatrzymaj się!-Nagle zatrzymała się,usiadła.
-Nel?Co jest?Nie płacz...-Nie wiedziałem,co powiedzieć.Nie jestem dobry pocieszaniu.
(Nel?)

Od Nel do Delily

- W granicach rozsądku... - powiedziałam.
- Oczywiście! - odparła z tajemniczym uśmiechem.
- Gdzie się wybierzemy? - spytałam.
- Lubisz wodę?
- Tak, nawet bardzo... - odparłam zdezorientowana.
- To świetnie się składa...
- Powiesz mi , gdzie idziemy? - zaniepokoiłam się.
- To tajemnica! Nie martw się, będzie fajnie! - odpowiedziała Delily.

<Delily?>

Od Nel do Terror'a

Spojrzałam na Terror'a.
- Wybacz - powiedziałam krótko.
- Co właśnie się stało?
Milczałam. Co miałam mu powiedzieć? Przecież sama
tak naprawdę nie wiem czym jestem...
- Nel? - spytał zaniepokojony.
Poczułam łzy napływające mi do oczu . Nie chciałam,
żeby widział, że płaczę.
- Przepraszam - odparłam i pobiegłam w głąb lasu. Terror
patrzył zdziwiony. Tym razem mnie nie gonił. Usiadłam na ziemi,
by wszystko przemyśleć.

<ciąg dalszy wysłany, dokończenie twojego opowiadania>

Od Nel do Jasmin

Spojrzałam na niby Jassmin...
- Wyglądasz podobnie... nawet bardzo... - powiedziałam. Jesteś demonem?
- Możliwe. - odparła krótko.
- Szkoda, że ja nie wiem czym jestem. -mruknęłam. Przybierasz dwie postacie?
Podobnie jak ja... Tylko ta druga jest ... hmmm... słaba... - dodałam.
- Mówisz o Nel? - spytała wyraźnie zainteresowana.
- Taak... Ty przynajmniej masz normalną towarzyszkę. Ja nawet nie mogę z nią
porozmawiać. W dzień ciągle siedzę w jej duszy , a w nocy ona w mojej.... Jest
tak dziecinna... Ciągle plecie wianki i gada z roślinami... - powiedziałam.
- Hmm... rozumiem Cię... - odpowiedziała.
- Nie przejmuj się mną. Możesz wrócić do treningu. Nie będę ci więcej
przeszkadzać. - odparłam sucho.
- Jeśli chcesz, możemy poćwiczyć razem...
Spojrzałam na Vievene...
Czyżbym znalazła nową towarzyszkę? - pomyślałam...

<Vievene?>

Od Terror'a do Jasmin

-To twoja nora?-Spytałem.
-No...Można by tak powiedzieć.-Odpowiedziała.
-Masz w sobie dwa demony?Czy ten Sharon to duch?-Spytałem próbując to wszystko ogarnąć.
-Nie wiem.Idę się przemienić.-Odpowiedziała.
-Dobra.No to ja zerknę,czy nas nie śledzą.-Powiedziałem.
(Jasmin?)

Od Terror'a do Nel

-Okey.-Powiedziałem niechętnie.Nie lubiłem poznawać,ale potem może być zabawnie.Patrzyłem na gwiazdy.Usłyszałem szelest.Przypomniałem sobie,że tu są demony.Po cichu zakradłem się do krzaka.To była fioletowa rosiczka.Nie zbyt je lubiłem.Poszedłem otulony przez chłodny wiatr.Patrzyłem na spłoszone jelenie.Nie wiedziałem o co chodzi-jeszcze nigdy nie uciekały przede mną.Rozejrzałem się dookoła.Niczego takiego nie widziałem.Nagle coś czarnego śmigło mi przed oczami.Już wiedziałem,że to demon.Rzuciłem się na niego i przez chwilę się szarpaliśmy.Zobaczyłem sylwetkę wilka.Zostawiłem demona i pobiegłem za tym czymś.Dogoniłem to po kilkunastu sekundach.To chyba była Neriel.Zaczęło świtać,a ona zmieniła się w siebie.
(Nel?)

Od Delily do Nel

Zdziwiłam się tym,co przed chwilą się zdarzyło.Nie miałam sił,więc poszłam spać.Rano,gdy się obudziłam zastałam Neriel przed wejściem do jaskini.
-Hej!-Krzyknęła zafascynowana.
-Cześć.-Powiedziałam.-Długo tu jesteś?-Spytałam.
-Kilka minut.-Odpowiedziała.-Nie chciałam cię budzić,więc zaczekałam tu.-Odpowiedziała z uśmiechem.
-Aha.Idziesz na spacer?-Spytałam.
-Pewnie!-Krzyknęła rozradowana.
-Lubisz robić szalone rzeczy?Jeżeli tak,to na pewno się bardzo polubimy.-Powiedziałam nieco podniecona.
(Nel?)

Od Connor'a do Delily

-Czemu uciekałaś przedemną ?- spytałem .
Nie odezwała sie więc spytałem znowu.
-Czemu uciekałaś przedemną ?
Teraz równierz nie dostałem odpowiedzi więc zadałem inne pytanie
-Czy ja ci coś zrobiłem, że nie chcesz się do mnie odezwać ?
(Delily?)

Od Jasmin do Neriel

Nudziło mi się i ćwiczyłam przemianę. Najpierw w Halu, a potem w Vievene. Pomyślałam żę zostanę w formie Halu i przejdę się po lesie.


Nagle stanęłam jak wryta. Przede mną stała druga Halu... tylko uśmiechnięta . Przybrałam formę Vievene.


Ta druga wadera odsunęła się i po chwili powiedziała :
- Jestem Luna, a ty ?
- Vievene.
- No więc Vievene przed chwilą byłaś taka jak ja.
- To była Halu.
- Acha - powiedziała i zaczęła się mi przyglądać ...

< Neriel ? >

Od Nel do Delily

 -Wróciłaś! - krzyknęłam uradowana.
- Taak... Jeśli mogę wiedzieć, kim jesteś i co robisz obok mojej nory?- spytała.
- Ach, no tak. Przepraszam jeszcze Ci się nie przedstawiłam. Jestem Neriel.
Dla przyjaciół Nel. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Ja jestem Delily. Miło mi Cię poznać... - powiedziała zdezorientowana.
- Nie znam jeszcze zbyt wielu osób, więc postanowiłam zrobić mały obchód.
Mam nadzieję, że nie jestem zbyt nachalna... Tak już mam charakter. - Szczebiotałam
wesoło.
Delily patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem... Zawstydziłam się i powiedziałam:
- No tak... emm... robi się późno... może jeszcze kiedyś pogadamy... Pa! - krzyknęłam
zgaszona...
- Pa ... - odpowiedziała.
Wadera była wyraźnie zdziwiona. Zniknęłam tak szybko, jak się pojawiłam...

<Delily?>

Od Nel do Terrora

Ukryłam się w trawie. Chwilę go obserwowałam, Terror szybko zdał
sobie sprawę z mojej obecności.
- Kim jesteś? - spytał.
- To ja, Nel... - powiedziałam.
- Cześć. - odparł obojętnie.
- Chciałam przeprosić cię , za to, co wczoraj zrobiłam... Nie byłam sobą,
mam nadzieję, że mi wybaczysz... - szepnęłam , robiąc skruszoną minę.
- Nie ma sprawy. Widziałem gorsze rzeczy.
Milczeliśmy. Patrzyłam na piękny krajobraz. Dobrze , że za nim poszłam.
Gdybym tego nie zrobiła, pewnie nigdy nie znalazłabym tego miejsca.
- Tu jest... tak magicznie... - powiedziałam rozmarzonym głosem.
- Prawda? Lubię czasem tu przychodzić i rozmyślać.
Nie mogłam opanować ciekawości. Więc spytałam :
- O czym?
Wilk zawstydził się i odwrócił wzrok.
- O różnych rzeczach. - odparł.
- Aha... To.. hmmm... fajnie? - nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć.- Wiesz,
chciałabym oszczędzić ci kolejnego spotkania z Luną... Muszę już iść. - dodałam,
patrząc na zachodzące słońce.
Znów nic nie powiedział. Widocznie nie był zbyt gadatliwy.
- Jeszcze raz przepraszam! Może kiedyś jeszcze się spotkamy? Oczywiście
w dzień... - Powiedziałam i znikłam za szatą drzew.
(Terror?)

Od Jasmin do Terror'a

- W miejsce gdzie nas nie znajdą - powiedziałam, a potem szliśmy w ciszy. Doszliśmy do nory w któej spędziłam ostatnią noc.
- Skąd wiedziałaś że jesteś Vievene ? - zapytał.
- Nie wiedziałam. Instynkt .
- Acha. O co chodziło z tym polem bitwy ? - pytał jeszcze.
- Nie wiem, to mówiła Vievene, nie ja.
- Czemu nazwał ją zdrajcą ?
- Vievene się pytaj, nie mnie - odpowiedziałam. Popatrzyłam na niego z nadzieeją że pozwoli mi się przemienić...

< Terror ? >

Od Nel do Terror'a

Spojrzałam na Terror'a.
- Demonów? Nie ich się boję - odparłam.
- Więc czego? - zapytał zbity z tropu.
- Najbardziej boję się siebie. Zapewne zrobię coś głupiego.- uśmiechnęłam się tajemniczo.
Wilk najwyraźniej nie zrozumiał, co chciałam mu przekazać.
- Wracając do tematu... Pośpieszmy się. Musimy dotrzeć na miejsce przed zmrokiem. - powiedziałam.
- Taak... - rzekł zdezorientowany.
- Powinieneś wiedzieć, że zazwyczaj ciągnie mnie tam, gdzie nie powinno. - zaśmiałam się, próbując naprawić atmosferę rozmowy.
Basior nie odpowiedział. Widocznie nie miał ochoty na wieczorne pogawędki. Ja zresztą też wcale nie chciałam tracić na to czasu. Zostało pół godziny...
- Możemy trochę pobiec? - spytałam.
- Czemu nie. - odpowiedział.
Biegliśmy przez las. Terror przez cały czas milczał. Gdy weszliśmy do małej rozpadliny, nagle mnie popchną.
- Uważaj. - szepną.
Na kamieniu siedziało coś dziwnego. Wyglądało jak demon.
- Jest tylko jeden, damy sobie radę! - rzekłam optymistycznie.
Wilk nie wyglądał na uspokojonego. Patrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.
Mój medalion zaczął świecić. Zorientowałam się, że słońce już zaszło. Niestety,
było już za późno.
- Terror, nie przejmuj się tym, co powiem ani tym, co zrobię. - powiedziałam bezradna.
Luna upomniała się o swoją część doby. Nie udało mi się jej powstrzymać. Przeobraziłam się. Popatrzyłam na wilka z pogardą.
- Czemu tak stoisz? Zrób coś albo się odsuń! - mruknęłam zirytowana.
- Ale...- wydukał
- Odejdź stąd ! - warknęłam.
Wilk odszedł zdezorientowany. Położyłam się na ziemi. Musiałam jedynie poczekać do rana....

<Terror?>

Od April do Terror'a

-Można powiedzieć, że jestem wilkiem...-przewróciłam oczami. -Nie no, bez żartów. April jestem, a ty?-uśmiechnęłam się miło.
-Nie ważne...-wydobył z siebie coś pomiędzy warknięciem a westchnięciem.
-Hej, co ty taki ponury? Trzeba się cieszyć dniem, dopóki nie pada!-powiedziałam.
-Skąd wiesz, że będzie padać?
-Jestem wilkiem ody. Czuję to...

*Terror? Nie wiem, czy trafiłam w charakter... :/ XD*

Od April do Setha

-Wow... Całkiem tu ładnie...-stwierdziłam. No dobra, nie było całkiem ładnie, było pięknie!-Skąd znasz to miejsce?
-Ma się skrzydła...-uśmiechnął się.
-Pfff... to skoro tak na nich polegasz, to zobaczmy jak sobie poradzisz w wyścigu na łapach! Do tamtego drzewa!-zawołałam i ruszyłam w stronę samotnej rośliny pośród lawy. Ja juz trochę zwinności w sobie wyćwiczyłam, ale on chyba nie za dobrze sobie radził z odbijaniem się od ścian prawie pionowych... Westchnęłam i zawróciłam.
-Dobra, używaj tych skrzydeł, bo mi się tu spalisz...-uniosłam oczy do góry i pokręciłam głową.

*Seth? xD Totalny Brak weny... :/*

Od Setha do Thunder Blast

-Też lubię.-uśmiechnąłem się. Byłem pod dużym wrażeniem, ponieważ wadera mnie wyprzedziła, a to nie udało się dotąd nikomu... -Więc co tu opowiedzieć o sobie... Jestem strasznie leniwy, chociaż czasami mam dni, podczas których szukam różnych przygód... Od kilku lat szukam mojej siostry, Colie... Trafiłem tutaj, poznałem April i teraz ciebie...
-Och, ja też ją już znam! Wydaje się być bardzo miła, prawda?-o, już wiem, co one mają ze sobą wspólnego. Obie dużo gadają... I obie lubię...
-Tak, rzeczywiście. Hej, chyba chciałaś poznać tereny, prawda? A jak na razie to daleko nie zalecieliśmy... Czas ruszać dalej!-wyszczerzyłem się i poleciałem w stronę wodospadu lawy odkrytego razem z April. Tyma razem lecieliśmy bez pośpiechu, wesoło rozmawiając. W końcu, kiedy byliśmy na miejscu...

*Thunder? Przepraszam, że musiałaś tyle czekać ^^*

Od Terror'a do Jasmin

-Już go kontrolujesz?-Spytałem szeptem idąc za nią.
-Można tak powiedzieć.-Odpowiedziała.Nie wiedziałem co przed chwilą się stało.Skąd wiedziała,że jest tą Vievene,czy jak jej tam było...Szedłem za nią,nie wiedząc gdzie idziemy.
-Dokąd prowadzisz?-Spytałem.
(Jasmin)

piątek, 28 listopada 2014

Od Jasmin do Terror'a

- Acha. Może chodźmy tam i zobaczmy oc o im chodzi ? - zapytałam, a basior kiwnął głową. Gdy bliśmy spowrotem szłyszeliśmy jak Tananok mówi do Hamary :
- Masz mi znaleść te wilki ! Żywe albo nie ! Rozumiesz ? I to w tym miesiącu !
- Dobrze, panie. Będzie jak chcesz - wrknęła na niego Hamara po czym obruciła się i wyszeptała - Ach! Gdyby była tu Vievene. Była najsilniejsza ze wszystkich demonów. Ale uparła się że będzie zwykłym wilkiem.
- Co ?! Vievene ? Ta zdrajczyni ? - krzyknął Tananok i przycisnął ją do drzewa - jak jeszcze jeden raz o niej wspomnisz to nie dożyjesz następnego ranka. Zdradziła Sharona, Ona jest słaba tak jak Sharon był... z resztą on nawet nie wytępił watahy ósmego księżyca, ona może by coś zrobiła ...
- Jak śmiesz tak mówić ? - krzyknęła na niego - Ona była potęgą wszystkich demonów.
- Była zdrajcą ! - warczeli na siebie. Nie wiedziałam czy Vievene to zdrajca czy potęga ? Może i to i to ? Nie wiem, ale się dowiem... Teraz zmieniłam się w ... Vievene... To był szał... Potęga ? Nie ! Czułam jak Terror próbuje mnie powstrzymać, ale podeszłam do Hamary i Tananoka i powiedziałam :
- Ktoś coś o mnie mówił ?
- Ty zdrajco ! Jak śmiesz się tu pokazywać ? - zapytał Tananok.
- Jak mnie nazwałeś ? Zdrajca ? - zapytam za spokojem.
-Tak ! Zdrajca ! - krzyczał Tananok, podeszła Hamara i zapytała mnie :
- Z kąd się tu wzięłaś ?
- A czy to ważne ? - powiedziałam i zaczęłam chodzić w kółko wokół brata Sharona - Tananok ? Tak cię zwą ?
- Tak! - warknął na mnie.
- No więc Tananok, jeśli nie chcesz mnie widzieć to już nie zobaczysz... Nigdy więcej ! -wrzasnęłam - ale wiedz że gdy spotkamy się na polu walki nie będzie litości, moje demony śmierci zniszczą cię ! Tak więc żegnaj ... - powiedziałam i zniknęłam w gęstwinie krzaków. Po drodze dałam znak Terror'owi żeby szedł za mną... Gdy miałam pewność że nie znajdą nas powróciła do normalej formy...

< Terror ? >

Od Terror'a do Nel

-Ja.Inaczej Terror.-Powiedziałem do wadery.
-Jestem Nel.-Odpowiedziała mi.Przeleciała mnie wzrokiem.
-Nie powinno cię tu być.To miejsce jest magiczne.Zachwycisz się i mogłabyś pogrążyć się w swoim umyśle.To miejsce jest wyjątkowe.Zmienia położenie drzew,skał,jezior i takich tam co godzinę i kiedy chce.To miejsce ma umysł.
-Aha.-Odpowiedziała.
-Idziesz?Roi się tu nocą od demonów.Lepiej stąd chodźmy..-Powiedziałem.
(Nel?)

Od Nel

Znów byłam sama. Rozejrzałam się po lesie w poszukiwaniu czegoś,
czym można by się zająć. Tak bardzo mi się nudziło... Nie widziałam nic ciekawego. Westchnęłam. Wszędzie cisza i spokój... Postanowiłam wybrać się na krótką przechadzkę. Nie znałam jeszcze nowych terenów watahy, ale się tym nie przejmowałam.
- Co może się stać? - mruknęłam do siebie.
Jedyną rozrywką, jaką udało mi się znaleźć zapewniły mi rośliny. Tutejsze lasy były takie piękne... Zerwałam kilka kwiatów i zrobiłam z nich wianek. Poprzedni już dawno usechł
i stracił swój zjawiskowy wygląd. Zdjęłam go z łba i zamieniłam na nowy. Patrzyłam na niezwykłe okazy flory. Zwierząt albo tu nie było, albo wszystkie się pochowały. Moją uwagę przykuł pewien kwiat. Był całkiem inny od reszty. Jego płatki miały najróżniejsze barwy, od różu, po odcienie szarości. Niestety, roślina jedynie wydawała się na wyciągnięcie ręki. Szłam jakieś trzydzieści minut, zanim doszłam do dróżki prowadzącej do niezwykłego kwiatu. Zerwałam go. Zaraz po tym, w niewyobrażalny sposób, przemienił się w coś, co przypominało ptaka ze skrzydłami motyla.
- Więc fauna jest tu jeszcze bardziej magiczna! - zachwycałam się.
Przesiedziałam dobre dwie godziny, obserwując piękną i niezwykłą naturę. Niedługo miało zajść słońce.
- Muszę wracać... szkoda - pomyślałam.
Z żalem popatrzyłam na wciąż przeze mnie niezbadane zakątki lasu. Odwróciłam wzrok,
z zamiarem powrotu do domu. Otworzyłam szeroko oczy. Byłam wręcz pewna, że drzewa zmieniły swoje położenie! Nie miałam pojęcia, w którą stronę powinnam się kierować. Usiadłam na ziemi.
-Co powinnam zrobić?- pytałam samą siebie.- Brawo Nel, dopiero co dołączyłaś do watahy, a już wpakowałaś się w kłopoty... - jęknęłam.
Nagle usłyszałam dziwny szelest. Po chwili zobaczyłam cień przypominający wilka.
- Kim jesteś?! - krzyknęłam.
Do zmroku pozostała godzina...

<Ktoś chętny?>

Podsumowanie miesiąca!

A więc tak:
April - 5 opoków
Connor - 6 -,,-
Delily - 20 -,,-
Jasmin - 17 -,,-
Kari - 2 -,,-
Seth - 5 -,,-
Miss - 19 -,,-
Shadow - 7 -,,-
Terror - 11 -,,-
Neriel - 0 -,,-
Dzięki temu wiemy, kto, ile opek w tym miesiącu. Chyba widać, kto wygrał. Oczywiście Delilo proszę mi napisać wiadomość, którą nagrodę wybierasz. Wszystko jest tutaj.

Nowa wilczyca! ^^


Imię*: Neriel
Zdrobnienie/ksywka: Nel
Wiek*: 2 lata
Płeć*: Wadera
Stanowisko: Swatka, nauczycielka języków obcych.
Charakter*: Nel jest bardzo przyjacielska i miła. Wydaje się wiecznie zadowolona i uśmiechnięta.W każdej istocie lub roślinie widzi coś dobrego. Jest wielką optymistką.
W formie Luny, jej charakter zmienia się nie do poznania. Jest wtedy oschła, nie czuła
i niedostępna. Mimo tych cech zarówno w swojej dziennej, jak i tej nocnej formie jest bardzo oddana wobec innych. Najbardziej na świecie ceni przyjaźń. Nel uwielbia
słodycze! Jest od nich wręcz uzależniona ^^
Cechy charakterystyczne: Nel ma jasne, kremowe futro w brązowe plamy. Jej bujne łososiowe włosy zawsze ozdobione są wiankiem. Na przedniej, lewej łapie i ogonie nosi bransoletki z lian (często je zmienia).
W formie Luny ma czarne, długie futro. Jej oczy błyszczą „niczym gwiazdy na niebie”.
Historia*: Neriel odkąd pamięta, była sierotą. Znaleziono ją samą w lesie jeszcze jako szczenię. Nikt nie wiedział, skąd pochodzi ani gdzie jest jej rodzina. Jedyne co miała,
to medalion przedstawiający srebrny księżyc i złote słońce. Na jego odwrocie napisane było jej imię. Obok niego znajdował się zatarty napis. Została przygarnięta i przyjęta do watahy. Mimo braku prawdziwej rodziny Nel zawsze była miła, radosna i przyjacielska. Niestety, inni odrzucali ją z powodu nieznanego pochodzenia. Po roku zauważyła w sobie dziwne zmiany. W nocy była oschła, nie miła i tajemnicza. Później zmieniło się również jej ciało. Zaraz po zmierzchu futro Nel stawało się czarne, a oczy błyszczały jak dwie gwiazdy. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Przemiany nie następowały jedynie w nocy. Kiedy inni sprawiali jej przykrość lub szydzili z niej, również się zmieniała. W swojej drugiej formie
stawała się nieprzewidywalna, bezlitosna i żądna zemsty. Inni zaczęli się jej bać. Pewnego dnia, zaatakowała ją młoda, zbyt pewna siebie wadera. Neriel zmieniła formę i bez problemu zabiła napastniczkę. Wtedy zatarcie na medalionie znikło, ukazując imię „Luna” (księżyc). Wataha postanowiła skazać Nel na wieczne wygnanie. Po jakimś czasie spędzonym w samotności zauważyła, że przed przemianą księżyc na medalionie emanuje srebrzystym światłem. Neriel zapanowała nad dziennymi przemianami, ale każdej nocy przeobrażała się w Lunę. Po roku wygnania została przygarnięta przez nową watahę. Czuła, że znalazła swoje miejsce na ziemi, w którym nikt nie wyśmiewał jej odmienności. Dawne szczęście powróciło.
Żywioły*: Żywioł Dnia i Nocy.
Moce*: Nel potrafi przeobrażać się w Lunę. Zna mowę wszystkiego, co żyje. Na razie odkryła tylko te moce, ale ma nadzieję, że niedługo dowie się więcej o swojej magicznej stronie.
Motto: „Uśmiechem zmieniaj świat i nie pozwól, by świat zmienił twój uśmiech!”
Rodzina*: Nel nie zna swojej rodziny. Prawdopodobnie została porzucona.
Partner*: Woli swatać innych, ale kto wie ? Jeśli spotka „tego jedynego” ...
Urodziny*: 10.05.2014
Majątek*: 300 WS
Właściciel*: olgusia0196
Inne zdjęcia: Jako Luna

Od Thunder Blast do Seth'a

Zgniły szczur ? Ah tak, rozumiem. Dogoniłam go bez wielkiego wysiłku, ale nie mogłam przelecieć przed niego. Coś jak opór powietrza blokowało mi drogę. Poleciałam w górę, teraz mogłam bez problemu przelecieć nad basiorem. Lekko załamałam kąt lotu w dół. Czułam, jak po moim futrze szaleją małe ładunki elektryczne. Widziałam, jak przednie łapy zaczęła otaczać łuk z niebieskich piorunów. Taaak... To jest to ! Sonic Boom jest już blisko. Zamknęłam oczy, w nadziei, że trafię w bramę i odpowiednio wybiję się w górę. Delikatnie uniosłam jedną powiekę i stało się... Bariera dźwięku została przekroczona a ja, niczym odrzutowiec z ostatniej chwili wyprzedziłam Seth'a.



Towarzyszyły mi moje ukochane pioruny, które dalej oplatały moje ciało. Po parunastu metrach udało mi się zatrzymać, zrobić w miarę zgrabny zwrot i wrócić do basiora.
- Niektórych zmiatało od razu. Jesteś chyba pierwszy, który był tak blisko wygranej - Uśmiechnęłam się szeroko i głośno zachichotałam. - Jaka jest Twoja moc ? Musiałeś używać mocy, żeby się utrzymać ! Ale musisz być siiiillny !
Przez pierwszą chwilę nie dawałam mu dojść do słowa, aż w końcu udało mu się przemówić:
- Moim żywiołem jest powietrze.
- Ale fajnie ! Może opowiesz mi coś o sobie ? Bardzo lubię poznawać wilki, wiesz ?

(Seth ? )

czwartek, 27 listopada 2014

Od Miss do Ryan'a

Nadal siedziałam pochylona nad małym wilkiem, nie wiedząc jak mam się odezwać do szczenięcia.
-No cóż, skoro tego mi nie powiesz, to może udzielisz mi odpowiedzi na drugie pytanie. Jesteś już w jakiejś watasze, co Crosie? -Potarłam łapą o jego głowę.
Wilczek nie odpowiadał mi tylko bacznie mi się przyglądał. Mimo to czułam, że zaraz mi odpowie i uśmiechnęłam się. I tak minęło pięć następnych minut. Ja jak głupia oczekiwałam na odpowiedź, która nie nadeszła i pewnie nie nadejdzie.
-OK. -Machnęłam łapą, opuszczona przez jakąkolwiek nadzieję. -Chcesz abym sobie poszła? Mogę ci zaoferować własną, twoją norę, którą nie będziesz musiał z nikim dzielić, pożywienie i edukację, ale to od ciebie zależy czy wolisz to, czy życie w ciągłej samotności.
Szczeniak raczej uważnie słuchał mojej wypowiedzi, jednak, wiem z własnego doświadczenia, że dzieciom w jego wieku, trochę trudniej skupić. Też kiedyś byłam dzieckiem, i to jeszcze gorszym dla obcych od niego.
(Ryan?)

Od Terror'a do Jasmin

-Choć!Cicho!-Powiedziałem.Wiedziałem kto to był,ale to nie jest czas na wyjaśnienia i pogaduszki.Pobiegliśmy bezszelestnie.-To był Tananok i chyba jego wspólnik.Był bratem Sharona.
-Był?Jak to był?-Spytała zdziwiona.
-Zerwał z nim więź przez jakieś zaklęcie.Przypłacił to życiem,ale stał się demonem.Zastąpił Sharona.
-A dym?-Powiedziała.
-On śmierdzi popiołem i dymem,bo spalił się przy śmierci.
(Jasmin?)

Od Ryan'a do Miss

Ciemność. Krzyki. Czerwona ciecz rozprzestrzeniająca się wokół ofiar i ten przenikliwy szyderczy śmiech...
Czasem zastanawiam się czy kiedykolwiek zdołam o tym zapomnieć. Wyrzucić z pamięci tę okropną scenę, moment w którym straciłem wszystko...
Mój umysł wypełniają dziesiątki przytłaczających pytań, przez co powoli dociera do mnie to co uczyniłem. Z kolei powoduje to piekielne wyrzuty sumienia i coś czego w żaden sposób nie potrafię opisać.
Co prawda nie chciałem by potoczyło się to w ten sposób. Moim jedynym pragnieniem było...to nie ma znaczenia. Teraz już nic nie ma najmniejszego znaczenia.
Gdybym tylko mógł cofnąć się w czasie...Nigdy nie doszło by do tego dnia. Nie dopuściłbym do śmierci najbliższych, do kłótni z ojcem, a przede wszystkim do natknięcia się na Michael'a i wysłuchania jego niecnej propozycji.
Ale niestety nie wszystko jest możliwe, a moje obecne pragnienie jest wręcz absurdalne...Jedyne co mi pozostało to pogodzenie się z samotnością, bowiem tego co straciłem...już nigdy nie odzyskam. Ale mniejsza z tym...
Nieznajoma na którą natknąłem się w lesie, ku mojemu zdziwieniu nie była mym prześladowcą...Nie chciała mnie zranić. Wręcz przeciwnie. Uzdrowiła mnie...No może nie do końca, bo była to zasługa ogromnego drzewa, do którego mnie wpakowała, ale kto by tam dbał o szczegóły!
Ból spowodowany dotkliwymi obrażeniami natychmiastowo ustąpił, dzięki czemu ponownie mogłem leżeć bez zbędnego grymasu na pysku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wadera siedzi obok mnie.
-A teraz opowiesz mi co ci się stało?-spytała zachęcającym tonem, jednocześnie dokładnie lustrując mnie wzrokiem.
Dźwigając się do pozycji siedzącej spojrzałem na nią spode łba. Jako iż obraz już nie był rozmazany, dokładnie mogłem zmierzyć ją wzrokiem, nie przysparzając sobie tym samym zawrotów głowy. Nie była taka stara jak mi się wcześniej wydawało...Wyglądała na jakieś trzy, może cztery lata. Moim zdaniem była naprawdę ładna, jednak nie mnie wskazane jest to oceniać.
-Dzięk...Znaczy się, to miłe z twojej strony, że mi pomogłaś, jednak nie łódź się, że zacznę Ci się teraz wyżalać.-warknąłem.
Moje zachowanie przyjęła z nadzwyczajnym spokojem. Co więcej zamiast się mną zrazić, jedynie przyjaźnie się do mnie uśmiechnęła.
-Rozumiem. Jeśli nie masz ochoty odpowiadać nie będę naciskać.-odparła.
Jeśli mam być szczery, naprawdę zdziwiła mnie jej reakcja. Coraz bardziej ciągnęło mnie do tego, by zdradzić jej parę szczegółów z mojej niedalekiej przeszłości...

<Miss?>

Od Jasmin do Terror'a

Gdy byłam demonem Sharona widziałam tylko jak Terror chowa się za drzewo. Skończyłam walkę z tymi potworami i myślałam tylko o tym aby znów być sobą... I stało się! Byłam starą Jasmin...
- Yes ! Udało się ! - krzynęłam z radością - Opanowałam go !
- Super ! Teraz trzeba się dowiedzieć jak to się nazywa ?
- Nie wiem ale się dowiem. Narazie nazwę to ... Yyy ... Vievene ( Wiwen) - czułam że to ma coś wspólengo z tym demonem.
- Ok ! To staraj się kontrolować ,, Vievene ''.
- Dobra postaram się, ale czasem to silniejsze ode mnie - powiedziałam i poczułam dziwny zapach. Zapach dymu...
- Czujesz to ? - zapytałam.
- Tak, to jakiś dym - stwierdził i pobiegliśmy za zapachem. Zobaczyliśmy coś takiego 


Siedzieliśmy za krzakami i obserwowaliśmy to coś. Nagle zawyło i obok niego stanął kolejny wilk.



Ten szary powiedział :
- Hamara ! Jesteś przywódcą demonów, a jakieś dwa wilki je pokonały !
- Wybacz mi panie! Tamta wadera posiadała moce... Moce silniejsze od mocy moich demonów - powiedziała ,, Hamara ''.
- Co ?!!! Wadera pokonała twoje demony ?
- Tak - odparła dumnie. Ja na jej miejscu nie byłabym taka dumna. Zapytałam Terror'a :
- Kto to ? Co tu robią ?

< Terror ? >

Od Setha do Thunder Blast

-Ja mogę-uśmiechnąłem się do niej. Wreszcie wilk ze skrzydłami... Chociaż na April nie narzekam.
-Dzięki....-chyba jej lekko ulżyło.
-No to chodź-pomachałem na pożegnanie April i wzbiłem się w powietrze. Wadera po chwili do mnie dołączyła.
-Jestem Seth, a ty?-zapytałem.
-Thunder Blast-odpowiedziała.
-Nie masz może zdrobnienia? Trochę długie to imię...-podrapałem się z zakłopotaniem po karku.
-Możesz mówić Thunder, Blast, Albo Piorun.
-Piorun?-uniosłem brwi. -Czyżbyś była aż tak szybka?
-A nie wyglądam?-również uniosła brwi.
-Nie wiem.... Zaraz się przekonamy...Widzisz tamtą bramę?-zapytałem wskazując łapą na bramę daleko przed nami.
 Pomimo odległości była bardzo dobrze widoczna. Thunder kiwnęła głową.
-Kto ostatni ten zgniły szczur!-zawołałem i wystrzeliłem jak z procy.

*Thunder? ^^*

środa, 26 listopada 2014

Od Terror'a do Jasmin

Odepchnąłem kilka demonów i popatrzyłem na nią.Rzeczywiście,znowu to samo.Jej źrenice zrobiły się malutkie i była czarna.Schowałem się za drzewem,zostawiając demony.Wpadła w szał i tak wszystkie skopała,że szkoda gadać!Wszystkie frunęły mi nad głową.Pierwszy raz cieszyłem się z obecności Sharona (jego ducha).
(Jasmin?)

Od Delily do Connor'a

Biegłam nie najszybszym tempem.Zrobiłam zwrot,gdy zobaczyłam,że Connor się rozpędza i nie wyrobi na skręcie.Próbował się zatrzymać i przeleciał kilka metrów w tył.Byłam już dalej,ale zatrzymałam się przy strumyku.Zaczęłam pić z niego odę czekając na Connora.Zobaczyłam rybę i plusk wody.To był on.
(Connor?)

Od Delily do Miss

-Co?-Spytałam.
-Ten śnieg pod Anią i wokół niej.-Powiedziała z zachwyceniem.Śnieg?A ten rzeczywiście szybciej topnieje!Pewnie się zgrzała,albo jest jakaś...no można by tak powiedzieć,że to chodzący kaloryfer.Patrzyłam się,jak Ania tarza się we wszystkim co popadnie,liże,wącha,a Miss to obserwuje ze zdumieniem.
(Miss?)

Od Miss do Delily

To był wzruszający widok. Dorosły wilk tarzał się w śniegu jak szczenię, tylko dlatego, że nie mógł wyjść, bo bał się braku akceptacji wśród bliźnich. Taki właśnie jest dylemat świata. Zazwyczaj inni naśmiewają się z inności osoby. "Inność, to powinność."*. Zamyśliłam się nieco. Ania krzyczała różne okrzyki radości, natomiast ja patrzyłam na rozpuszczający się nienaturalnie śnieg. Najwidoczniej Strzygi Zmiennokształtne są gorącokrwiste, dzięki czemu pod Anią śnieg szybciej się roztapia.
-Fascynujące! -Krzyknęłam z podziwu.

*Fraszka Jana Sztautyngera. Jeden z najlepszych fraszkopisarzy w Polsce.

Od Miss do Ryan'a

-Crosie. -Powiedziałam nad wyraz poważnym głosem. - Spotkałam cię w ciężkim stanie fizycznym, jak i psychicznym z tego co widzę.
Zmierzyłam szczenię wzrokiem. Nie czekając na odpowiedź podrzuciłam go do góry i po chwili już leżał na moim grzbiecie. Był wyjątkowo lekki jak na swój wiek.
-Co ty robisz?! - Zapytał zdenerwowany wilk.
-A co mam robić? Chyba powinnam cię najpierw wyleczyć, nie? - Uśmiechnęłam się do wilczka, ale nie sądzę, by to zauważyć. Zaniosłam go do środka Drzewa Życia. Gdy weszliśmy do niego, kolibry kołem latały nad Crosem. Ich skrzydełka dawały miły powiew wiatru, rozrzucając nachalnie jeden kosmyk grzywki na prawe oko. Automatycznie szczeniak nie miał już ran zewnętrznych, ale zapewne, nadal ma te wewnętrzne w sercu. Usiadłam obok leżącego Crosa i nieco się pochyliłam.
-A teraz opowiesz mi co ci się stało? -Powiedziałam z całą moją największą serdecznością jaką tylko miałam u siebie. Wiedziałam, że to i tak za mało...
(Ryan?)

Od Connor'a do Delily

Byłem wściekły na siebie znowu ktoś nie chce mnie znać. Dobra uspokoiłem się i przestałem miotać piorunami jak szalony. Dalily weszła już do jaskini więc siadłem na półce nad wejściem i spokojnie czekałem aż wyjdzie. Siedziałem tak dzień i mi się już nudziło, myślałem że już nigdy z tamtąd nie wyjdzie. Wreszcie się doczekałem wyszła powoli rozglądając się jakby się bała że znowu jakiś piorun będzie próbował ją usmażyć. Wystrzeliła jak strzała skoczyłem i pobiegłem zanią. Byłem niepokonany lata wędrówek spędziłem na chodzeniu po górach i trudnym terenie dzięki czemu mogłem biec kilka dni bez przerw. Doganiałem ją ale nagle przedemną wyrosła ściana z ziemi skoczyłem i przeleciałem nadnią chyba zapomniała że mam skrzydła.
( Dalily ?)

Od Jasmin do Terror'a

- Uważaj ! - krzyknęłam gdy zauwarzyłam że mała grupka demonów zbliżała się dość szybko w jego stronę. Ter strzelił w nie księżycowymi pociskami.
-Nie damy rady ! - krzynęłam.
- Damy radę! Trzeba być silnym - powiedział próbując mnie uspokoić, ale... ale... przecierz jestem zabójcą... nie ma litości. Zaczęłam skakać z jednego na drugiego zagryzając je pokolei... Nagle z podziemia wyszło kolejne 10 demonów.
- Naprawde nie damy rady !!! - krzynęłam do niego i spojrzałam na niego - Terror ?
- Co ?!
- Chyba się zaczyna.
- Co się zaczyna ?
- Ten demon...

< Terror ? >

Od Jasmin do Shadow'a

- No dobra. To co robimy i nie mów do mnie szeregowa mam dość wojska - powiedziałam chytrze.
- Ok. Wiesz mam ochotę pobiegać - powiedział i zaczął truchtać w miejscu.
- Mnie też łapy świerzbią - odparłam i zaczęłam się rozglądać za jakimś trudnym do pokonania terenem. W tej chwili przyleciał Jantar i powiedział :
- Gdy latałem widziałem Bezkresną Dolinę. Nie jest to trudne miejsce do biegania ale jest dużo miejsca.



- Shadow co ty na to ? - zapytałam z nadzieją w głosie.

< Shadow ? >

Od Thunder Blast c.d od Miss (Piszę c. d, bo dalej nie jest do mnie tylko ogółem :) )

- Ja właściwie mogę robić teoretycznie wszystko. Tak mi się nudzi, tak tęsknie za kontaktem z innymi, że mogę robić co zechcesz. Byle byś poświęciła mi trochę czasu na rozmowę. Tak bardzo tego pragnęłam, od tylu miesięcy !
- Co robiłaś prze te "tyle miesięcy" ? - Zaciekawiła się i przekręciła głowę.
- No cóż, właściwie to wszystko co mi się podobało. Byłam wolna i nieograniczona. Mimo to, bardzo nudziło mi się bez jakiegokolwiek towarzystwa.
- Skoro jesteś tak spragniona towarzystwa, to może zapoznam Cię z resztą watahy ? Co ty na to ? - Wstała i delikatnie zamachała ogonem.
- Naprawdę ? Mogę ? - Ucieszyłam się.
- Oczywiście.
Dorównałam jej kroku. Chwilę rozmawiałyśmy, aż zobaczyłam stadko wilków.
- To oni ? - Piszczałam z zachwytu.
- Tak.
Misi przedstawiła mnie reszcie, ale ja wolałam sama się przedstawić. Na początek podeszłam do białej wadery:
- Witaj ! Nazywam się Thunder Blast. Czy mogę poznać Twoje imię ? - Podałam jej łapę.
- Oczywiście! Jestem April, mówią na mnie Nimfa. - Wyciągnęła do mnie swoją.
Poczułam na plecach czyjąś łapę:
- Miło Cię poznać, jestem Jasmin. - Uśmiechnęła się, ale tak ... Inaczej. I tak doceniłam jej starania i również się z nią przewitałam.
Zapoznałam się również z resztą, choć odniosłam wrażenie, że niektórzy mnie tu nie chcą.
Mówi się trudno i idzie się do przodu. Nigdy nie zawracałam sobie głowy wilkami, które mnie nie lubią.
- Mam do Was pytanie, otóż... Nie za bardzo wiem gdzie jestem i czy ktoś mógłby mnie zapoznać z terenem ? Proszę ?

<Kto ? >

wtorek, 25 listopada 2014

Od Delily do Miss

-Spokojnie.Jeżeli nie będziesz go dotykać,to wszystko będzie dobrze.-Powiedziałam z uśmiechem.Ania wybiegła zza drzewa i znów zabrała się do obwąchiwania każdego napotkanego krzaku i wiewiórki.Doszliśmy do Lasu Mrozu.
-Jesteśmy Aniu!-Powiedziała Miss.-To już Las Mrozu.
-Jaki biały!-Krzyknęła zachwycona.Wjechała nosem do granicy lasu,a Lasu Mrozu.Płatek śniegu spadł na nią.-Ale fajne!-Powiedziała.
(Miss?)

Od Ryan'a

Szedłem długim, wąskim korytarzem, na którego końcu znajdowały się stare zadrapane drzwi. Coś wabiło mnie, a raczej ciągnęło w ich kierunku. Jak...magnes. Nie mogłem się odwrócić i ruszyć w przeciwną stronę, nic. To tak jakby ktoś już dawno zaplanował całą moją trasę.
Co pewien czas dobiegały mnie dziwne, niezrozumiałe szepty. Z początku ciche i sprawiające wrażenie kojących, później głośniejsze i przytłaczające. Nie potrafiłem ocenić w jakim języku były wypowiadane, niczego mi nie przypominały...Gdyby nie fakt, że miały w sobie jakiś sens, zapewne pomyślałbym, że zostały na poczekaniu wymyślone przez miesięczne szczenię.
Gdy zbliżyłem się wystarczająco, drzwi same otworzyły się, po czym z hukiem za mną zamknęły. Odzyskałem kontrolę nad własnym ciałem. Podbiegłem do nich i kilkakrotnie szarpnąłem za klamkę. Nawet nie drgnęły. Zatrzasnęły się. Zrezygnowany stanąłem na środku niewielkiego pomieszczenia i uważnie się rozejrzałem. Mimo iż nie posiadało okien było nadzwyczaj jasne. Większą część śnieżnobiałych ścian zajmowały ogromnych rozmiarów lustra...co oczywiście wydawało się najdziwniejsze. Białe kafelki, bogato zdobiony żyrandol wiszący centralnie nad moją głową i srebrne świeczniki ścienne przymocowane w wolnych miejscach między lustrami w pewien sposób powiększały pokój.
Jeszcze niedawno znajdowałem się na jakiejś polanie, a teraz? Co ja tutaj robię?!
Byłem tak pochłonięty myślami związanymi z tym dziwnym miejscem, że nawet nie zorientowałem się, że wszystkie szepty ucichły. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale teraz było zdecydowanie za cicho, co w danym momencie jedynie wzmocniło mój niepokój.
Powoli wypuściłem powietrze z płuc. Jeśli zaraz nie zrobię czegoś głupiego to nigdy się nie skończy...
Gdyby się tak porządnie zastanowić to przypomina to trochę te beznadziejne horrory, w których chodzi o wybicie większości bohaterów. To dosyć podobne, tyle że tutaj nie ma pomarszczonego gościa z siekierą, który będzie za tobą biegał, dopóki cię nie poćwiartuje...Nie ma szafy, ani pufy z której coś wyskakuje oraz nie ma łóżka z czającym się pod nim potworem...Jestem ja-równie bezradny i durny jak ówcześni bohaterowie i bodajże coś równie uporczywie domagające się mojej śmierci...
Wolnym krokiem zbliżyłem się do lustra i przyłożyłem do niego łapę. Rozległ się głośny pisk. Wszystkie, prócz tego jednego naprzeciw mnie, roztrzaskały się.
Gdy chciałem odsunąć się od lustra coś rozbijając je od drugiej strony chwyciło mnie za ramię i szarpnęło w swoją stronę tym samym kalecząc mnie dotkliwie. Ból był silny, jednak mimo wszystko nie próbowałem się wyrwać. Lustro rozpadło się na wiele drobnych kawałków ukazując niewielki ciemny tunel i istotę wbijającą pazury w moją łapę. Mimo że się garbiła była wyższa ode mnie. Jej skóra była obszarpana, miejscami odsłaniając ścięgna i mięśnie. Twarz miała nienaturalnie zniekształconą, a oczy rażąco żółte. Wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę po czym...
Obudziło mnie głośne krakanie. Leniwie otworzyłem oczy i chcąc przewrócić się na drugi bok wylądowałem na ziemi. Jęcząc i wijąc się na wilgotnej trawie wzniosłem wzrok ku drzewu z którego właśnie spadłem. Gdy ponownie spojrzałem przed siebie, moim oczom ukazał się właściciel irytujących odgłosów. Ptak stał niedaleko mojego pyska i wpatrywał się we mnie otępiałym wzrokiem.
-Przeklęte ptaszysko! Przez ciebie przez tydzień nie będę mógł siedzieć!-warknąłem podnosząc się gwałtownie i usiłując "pacnąć'' sprawcę moich cierpień.-Sfruwaj stąd!!!
Spuszczając głowę usiadłem na ziemi. Chciałem się wyłączyć, przemyśleć parę spraw, jak na przykład fakt, że od kilku dni śni mi się ten sam sen, czy chociażby to co straciłem...
Nigdy nie doceniałem tego co miałem. Dom. Rodzinę. Przyjaciół. Wszystko to było częścią mojego małego, idealnego świata i nawet przez myśl mi nie przeszło, że utrata tego może przysporzyć tyle cierpienia. Teraz wreszcie zrozumiałem, jak to jest nie mieć już nikogo...
Z zamyślenia wyrwał mnie uporczywy ból przeszywający niemal całe moje ciało. Z licznych ran wciąż sączyły się strużki krwi, przez co z każdą chwilą czułem się coraz bardziej osłabiony. Jak mniemam teraz zastanawiasz się, w co taki niewinny szczeniak jak ja, mógł się wpakować.
Otóż biorąc pod uwagę fakt iż moi bliscy zostali zamordowani...(z mojej winy, jednak nie wnikajmy w szczegóły) postanowiłem zemścić się na mordercach...I szczerze mówiąc nie wyszło mi to na dobre.Ujmijmy to tak: Szczeniak+wroga wataha+pech=poturbowany ja...Gdyby nie wojna jaka się tam rozpętała zapewne byłbym już martwy. Zastanawiam się tylko czy wszyscy biorą w niej udział...W końcu jest również możliwość, że wysłali kogoś w pogoń za mną...I po co ja zabijałem te szczenięta?!
Ze znudzeniem obserwowałem jak ptak z którym miałem do czynienia z samego rana ląduje na ziemi. Ech...I czego on znowu chce?
-Odsuń się, chyba że chcesz stracić swoje śliczne piórka.-warknąłem.
Wrona ignorując moje zachowanie wdrapała mi się na grzbiet i zaczęła skubać mnie za ucho.
Gwałtownie pokręciłem głową. Lekko wzbiła się ku górze, po czym znów opadła na mój grzbiet.
Co za natrętna istota! Nie zdziwiłbym się gdyby znalazła wspólny język z moją...a zresztą, nie ważne.
***
Po piętnastu minutach bezczynnego leżenia i znoszenia obecności mojego opierzałego budzika, oczywiście musiałem zacząć zastanawiać się czy aby na pewno nikt mnie nie śledzi. Leniwie rozglądając się w koło wstałem lekko chwiejąc się. Dopiero teraz zacząłem odczuwać skutki dużej utraty krwi. Przed oczami zaczęło mi ciemnieć, a poruszanie się sprawiało ogromną trudność.
Ze spuszczoną głową ruszyłem przed siebie. Dlaczego spuszczoną? Bo z jakiegoś powodu niemiłosiernie bolała (jakby ktoś przywalił mi patelnią...) i była jak dodatkowy ciężar. Po kilku krokach jak na złość musiałem w coś wleźć, poprawka "w kogoś" wleźć.
-I jak leziesz ty...-uniosłem wzrok.
Przed sobą ujrzałem obcą mi waderę. Była ode mnie nie tylko starsza, ale biorąc pod uwagę ilość lat jakie nas dzieliły, również znacząco wyższa.
No cóż, czyli jednak postanowili mnie śledzić...
Musiałem naprawdę długo spać, skoro już zdołała pokonać te kilkanaście kilometrów.
-Jeśli masz zamiar mnie dobić, wiedz że nie ma takiej potrzeby. Sam się wykrwawię, to tylko kwestia czasu.-warknąłem.-Nie musisz się wysilać...-przewróciłem oczami i kuśtykając wyminąłem nieznajomą.
Ku mojemu zdziwieniu wyprzedziła mnie, tym samym zagradzając mi drogę. Uważnie zmierzyła mnie wzrokiem.
-O czym ty mówisz, szczeniaku?-spytała pogodnym, jednak niepewnym tonem.
-Nie nazywaj mnie tak!-wysyczałem z trudem panując nad gniewem. Odruchowo zmrużyłem oczy i odwróciłem wzrok.-Mam imię.-dodałem stanowczo.
-A więc może mi je zdradzisz?
Wciąż na nią nie patrząc zaśmiałem się krótko bez cienia wesołości.
-Czyżby wasz szanowny alfa nie zdradził ci jak raczył mnie nazywać? Stwierdził, że to ja sprowadziłem śmierć na swoją rodzinę i najodpowiedniejsze dla mnie imię brzmi: Cros.-wyjaśniłem oschle.
Z każdym moim słowem wadera wyglądała na jeszcze bardziej zdziwioną jakby to wszystko było jedną, wielką pomyłką.
Coś zaszeleściło w krzakach pżykówając uwagę nieznajomej. Korzystając z okazji odwróciłem się gwałtownie w celu opuszczenia tego miejsca, jednak po kilku krokach mimowolnie osunąłem się na ziemię. Nie miałem już siły nawet by się podnieść.
-Dobra, wygrałaś. To nie ma sensu. Poddaję się.-sapnąłem uśmiechając się krzywo.
Wadera pokonała dzielącą nas odległość w kilku zgrabnych susach, po czym stanęła obok lekko się nade mną pochylając. Ponownie otworzyła pysk by coś powiedzieć, jednak ja po raz kolejny nie dałem jej dojść do słowa.
-Nim mnie zabijesz, chcę żebyś wiedziała że w ogóle nie żałuję tego co zrobiłem.-odparłem beznamiętnie.-Przyszło mi to z taką łatwością jakbym robił to już setki razy. Możesz im przekazać żeby na następny raz lepiej pilnowali swoich bachorów.-wysyczałem, tym razem patrząc nieznajomej prosto w oczy. Mimo wrogiego wyrazu...były nadzwyczaj piękne.
Wadera wyglądała na niezwykle poirytowaną, jakby powoli traciła cierpliwość.
-Nie mam zamiaru cię zabijać!-odparła wciąż opanowana.
Usiadła przy mnie wbijając wzrok w ziemię. Spuściła głowę na tyle, że grzywka przysłoniła jej oczy.
-Nie? Więc czego chcesz?-spojrzałem w jej kierunku.
<Miss?>

Od Miss do Thunder Blast

-Przepraszam, że Ci nie odpowiadałam. -Uśmiechnęłam się i popatrzyłam waderę przez tylko trochę uchylone oczy, jednak tęczówek ani źrenic nie było widać. Wyglądałam mniej więcej tak. -Jestem Miss, ale jeśli bardzo chcesz możesz mówić mi Misi. Co tutaj robiłam? Hm... przychodzę tutaj na odpoczynek. Jestem z... to teraz nie istotne. Natomiast bardzo interesuje mnie twoja historia i jak się tutaj dostałaś. Uspokoisz moją ciekawość?
-Jestem tutaj... -Przerwała i zamyśliła się na chwilkę. - tak na prawdę z nudy.
-Ah. To znaczy, że ci tutaj nudno?
-Em... Troszeczkę.
-A co byś chciała robić?
(Thunder Blast

Od Shadow'a do Jasmin

Otrząsnąłem się nieco. Ok. Jest odważna, ale nie będziemy schodzić do Hadesu drażnić Cerbera, i ryzykować tym swoje życie. Po za tym byłem raz w Hadesie. cerber to nie taki mały milutki piesek, jak mogłoby się wydawać.
-Moim zdaniem jest to bardzo nie poważny pomysł szeregowa. - Powiedziałem poważnym tonem, jakim mówią generałowie.
(Jasmin?)

Od Miss do Delily

Okazało się, że Ania nie spadła nie na grzyb tylko na małego, schowanego pod stertą liści małego jeżyka. Małe stworzonko wyściubiło nosek ze swojej kupki liści.
-To jeżyk. Nic ci nie zrobi... -Powiedziałam, ale przerwała mi wadera.
-"Nic ci nie zrobi"? Nie była bym tego taka pewna... -Wyszła zza drzewa z wbitą jedną igiełką zwierzątka.
(Delily?)

Od Delily

Biegłam przez jakieś pustkowie.Skakałam przez uschnięte ziemie i przepaście.Skakałam po kamieniach i wielkich głazach.Był pochmurny dzień i byłam z tego zadowolona.Jeszcze raz kopnęłam kamień i walnął w drzewo.Rozkruszyło się i zwaliło.Postanowiłam wrócić no mojej jaskini i do Ani.Mogła by poczuć się samotna.Szybko i zwinnie ominęłam leżący pień i gnałam do jaskini.Skoczyłam nad jakąś przepaścią.No i jeszcze kilka było takich.Czas szybko minął i już było południe.W końcu dotarłam do lasu.Powietrze zrobiło się rześkie i świeże.Przyśpieszyłam biegu i po chwili byłam u wejścia mojej jaskini.Zobaczyłam jakiegoś nieznanego mi wilka.
(Ktoś?)

Od Terror'a

Szedłem przez góry.Były bardzo ładne widoki.Myślałem o ósmym księżycu.Szybko rozwiałem te myśli i zachwycałem się pięknem przyrody.Ptaki wyleciały z koron drzew na fioletowo-różowym tle stworzonym przez wschodzące słońce.Usłyszałem pluski.To mały strumyk spływający po skałach tworząc gdzie nie gdzie małe wodospady.Szedłem dalej.Dotarłem na sam szczyt góry.Ukazał mi się bajkowy widok.

Było pięknie.Usłyszałem szelest wśród traw.Obejrzałem się.To był jakiś wilk.
-Kim jesteś?-Spytałem.
(Ktoś?)

Od Delily do Connor'a

-Serio?-Spytałam sceptycznie.Poszłam przed siebie.Nie obchodził mnie.Zrobiłam schody z ziemi.Wtedy piorun trafił w najniższy schód.Budowla runęła w dół.Kolejny piorun trafił obok mnie.Otoczyłam się grubą warstw z ziemi.Wtedy rozkruszyła się.Kolejna błyskawica trafiła w leżący obok mnie kamień.To Connor to robi?!Zaraz mnie przypali!Zrobiłam małą kulkę z wody i rzuciłam nią w cień Connor'a. On wystawił głowę z chmur.
-Odebrało ci rozum?!-Wrzasnęłam,a kolejny piorun trafił w kamień.Odbił się od ziemi i trafił mnie w brzuch.-Nie ważne!-Dodałam idąc wściekła do jaskini.Przecież mógł mnie usmażyć!
(Connor?)

Od Terror'a do Jasmin

Jasmin walnęła go łapą.Zobaczyłem następnego.Najgorsze jest to,że nie mogę użyć mocy księżyca.Wyzwoliłbym w nich jeszcze większe bestie.Pobiegłem i skoczyłem na niego.Jedyną mocą,którą mogłem użyć,to pociski z księżyca.Cisnąłem takim jednym pociskiem w kolejnego demona,a on rozprysł się w pył.Jasmin cały czas walczyła,a ja rzuciłem kamieniem w spróchniałe drzewo.Trafiło w demony,które biegły na nią.Skoczyłem na kolejnego.Poderżnąłem mu gardło.Spojrzałem na Jasmin.Każdego zbliżającego się zabijała.
(Jasmin?)

Od Delily do Miss

Ania ciekawskim wzrokiem patrzyła na wszystko.Oczywiście z oddali.Po chwili już próbowała się wspiąć na drzewo.Spadła na grzyba i gwałtownie z niego zeskoczyła.Skryła się za drzewem i wysunęła kawałek nosa.
-To tylko grzyb,Aniu.Nic ci się nie stanie.-Powiedziałam.
-On mnie ugryzł!-Powiedziała przestraszona Ania.
(Miss?)

Od Connor'a do Delily

-Nie chciałbym cie urazić ale przywykłem do życia w samotności- powiedziałem.
Skoczyłem w powietrze wytworzyłem zasłonę z piorunów żeby nie widziała gdzie lecę.
Miałem dość zaprzyjaźniania się więc położyłem się na chmurach i wywołałem burze z deszczem, brałem wodę z pobliskich jezior i kropiłem teren całej watahy.
(Delily?)

Od Jasmin do Shadow'a

- O ty ! Zaraz cię złapię ! - biegłam co siły w łapach i go dogoniłam. Złapałam i momentalnie zmieniłam w Halu. Teraz byłam jeszcze szybsza.Spowrotem zmieniłam się w normalną Jasmin i złapał mnie.
- To nie fair ! NIe bawię się ! - wiem zachowałam się jak dziecko, ale on ma kocie geny, a ja nie.
- To co robimy ? - zapytał.
- E... Może... Zabawimy się z Cerberem w Hadesie ?

< Shadow ? sory że takie krótkie. Brak weny >

Od Jasmin do Terror'a

- Nie wiedziałam, postaram się go opanować - powiedziałam i zamyśliłam się. Myślałam nad tym co się stało. Skoro to nie Halu to co ?
- Dobra. Przeteleportowałem wrota w inne miejsce, nie znajdziemy ich - powiedział, ja popatrzyłam na niego. To coś musi mieć nazwę, tylko nie wiem jaką...
- To dobrze. Ale skoro to demon Sharona to kogo demonem jest Halu ? - zapytałam i znowu zaczęłam się zastanawiać.
- Nie wiem - powiedział i zaczął się zastanawiać, wtedy przyleciał Jantar. Szepnął mi do ucha :
- Widziałem jak jakieś demony wyrywają się z podziemia - przeraziłam się.
- Ufasz mi ? - zapytałam Terror'a.
- Co ?
- Czy mi ufasz ? - powtórzyłam pytanie.Basior się zawahał. Zmieniłam się w Halu.
- Panujesz nad Halu ? - spytał i cofnął się.
- Tak ! chodź nie mamy czasu ! - Krzyknęłam i wzięłam go za łapę. Biegliśmy dobrą chwilę kiedy ziemia zaczęła się trząść. Po chwili ze szpary w ziemi wyszła czarna łapa. Wyglądała demonicznie...

< Terror ? >

Od Miss do Delily

Wilczyca pokiwała głową. Wyszłyśmy z jaskini na zewnątrz. Było słoneczne południe. Ania nieprzyzwyczajona  do światła nie mogła spojrzeć normalnie na świat. Przykryła swoje oczy łapą. Powoli odsłaniała ją. Złapałam Anię za łapę i pociągnęłam do cienia.
-Dziękuję. -Powiedziała odmieniona strzyga i zupełnie otworzyła oczy.
Zaczęłyśmy iść w stronę Lasu Mrozu.
(Delily?)

Co do Ani!

Co do Ani (stwór znaleziony przez Miss w grocie Delily), to nie jest to członek watahy. Zostaje traktowana jako oddzielny mieszkaniec. Jest ostatnim z rodzaju strzyg zmiennokształtnych. Oczywiście jeśli ktoś będzie chciał może się z nią zaprzyjaźnić i pisać opok, ale wtedy odpisuję ja (Miss) (Krótko i zwięźle), dodając jakiegoś wilka i dalej piszesz ty i wilk wkręcony w akcję.

Od Thunder Blast

Nie miałam co ze sobą zrobić. Biegałam po jakiejś łące za motylami, wyryłam swoje imię na kilku skałach za pomocą piorunów, po prostu pałętałam się bez celu. Niby było mi tak beztrosko, ale doskwierała mi samotność. Dawno nie spotkałam żadnego wilka, z którym mogłabym chociaż chwilę porozmawiać. Nie wspominając już o przyjaźni. Postanowiłam podziwiać okolice z góry. Wzbiłam się leniwie w powietrze, robiąc przy tym kilka obrotów. Skakałam z chmury na chmurę, z niektórych wyciskając deszcz. W oddali zobaczyłam gigantyczne drzewo. Szkody byłoby coś takiego przegapić. Może spotkam kogoś ? Myśląc krótko rzuciłam się w dół. Z wielkim hukiem wylądowałam, płosząc pewną postać i ptaki. Ucieszyłam się, kiedy wreszcie zobaczyłam jakiegokolwiek wilka.
- Witaj ! Jak się masz ? Jestem Thunder Blast, a Ty ? Skąd jesteś ? Co tutaj robisz ? Ładne jest to drzewo, prawda ? - Zasypywałam waderę pytaniami, a ona skuliła się pod pniem. Wyglądała na kogoś, kto się czuje zawstydzony. Usiadłam w jednym miejscu, a ona przeszyła mnie swoim wzrokiem bez wyrazu. Nieco się rozluźniła, ale dalej nic mi nie odpowiedziała... Machałam ogonem jak szczenię, ale nic nie zdziałałam.
- No dobrze, nie to nie.
Wstałam i wolniutko ruszyłam przed siebie. Nagle usłyszałam za sobą głos:
- Zaczekaj.

<Misi ? >

Od Delily do Miss

-Aha.Wiedziałaś,że mieszkam obok ciebie,Aniu?-Spytałam.
-Nie wiem kiedy tu zamieszkałaś,ale wiedziałam o twojej obecności od chyba dnia.Po prostu jestem troszeczkę nie śmiała.-Odpowiedziała z uśmiechem.
-Spoko.Też taka jestem.-Powiedziałam odwdzięczając się uśmiechem.-Może chcesz się przejść ze mną i z Miss?-Spytałam.
(Miss?)

Od Delily do Connor'a

-Nic.-Powiedziałam.Patrzyłam na niego od tak...Wstał i poszedł przed siebie.Ja przyłączyłam się do marszu.Patrzyłam się na niego co chwilę.Chciałam zapamiętać jego twarz.Tylko po to,by go rozpoznać.
-Długo tu jesteś?Nie widziałam cię nigdy wcześniej.-Spytałam się go.
-Kilka dni.-Odpowiedział.
(Connor?)

poniedziałek, 24 listopada 2014

Nowy szczeniak! ^^


Imię: Ryan
Zdrobnienie/ksywka: Ray, Cros (Nazwał go tak jeden z zabójców jego rodziny, ze względu na sprowadzane przez niego nieszczęście. Od tamtego czasu zaczął używać jej częściej niż własnego imienia).
Wiek: 1 rok
Płeć: Basior
Charakter: Z pozoru miły, wesoły i pełny energii szczeniak z wiecznym uśmiechem na pysku. Na pierwszy rzut oka można by również stwierdzić, że jest niewinny, uczciwy i zawsze skory do pomocy...Nic bardziej mylnego! Ray tak jak i większość szczeniąt w jego wieku, może i wygląda uroczo, jednak jest to tylko maska skrywająca jego prawdziwą osobowość. Mimo młodego wieku jest on bezczelny, arogancki i niezwykle sarkastyczny, co wyróżnia go od większości rówieśników. Nie obchodzą go uczucia innych, więc bez żadnego pohamowania mówi to co mu ślina na język przyniesie, nawet jeśli miałoby to urazić jego rozmówcę. Lubi mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą, więc nie dogaduje się w grupie ponad czteroosobowej, głównie ze względu na to, że ciężko jest objąć ''dowodzenie''. Nie łatwo jest zdobyć jego zaufanie, lecz za to łatwo je stracić. Należy do wilków dokładnie analizujących każdą niezwykle ważną sytuację, przez co rzadko popełnia błędne decyzje. Nie potrafi płakać i współczuć, więc jeszcze nigdy nie uronił ani jednej łzy. Nawet będąc naocznym świadkiem morderstwa najbliższych...Większość swojego czasu wykorzystuje na treningi lub samotne spacery po okolicach watahy. Nie lubi mówić o sobie, przez co drażnią go nawet pytania typu "Jak masz na imię?". Potrafi dochować tajemnicy i uważnie wysłuchać wyżaleń istot, z którymi ma dobre kontakty. Mimo częstego samolubnego zachowania zdarza się, że ma przejawy altruizmu, za co szczerze zaczyna siebie nienawidzić. Jako, iż widział w życiu nie jedną śmierć jest bardzo silny psychicznie i nie łatwo jest go czymkolwiek przestraszyć.
Cechy charakterystyczne: Biało-niebieska sierść z czarnymi akcentami.
Historia: Nie kończy się słowami "I żyli długo i szczęśliwie". Jego rodzina została zamordowana tylko i wyłącznie z jego własnej głupoty, czego nie zapomni sobie aż do śmierci. Sam otarł się o nią nie raz. Ostatnim i najniebezpieczniejszym z nich była bezmyślna próba zemsty na mordercach. Pokonanie całej watahy przez rocznego szczeniaka było wręcz niewykonalne, więc chcąc by jego wrogowie również dotkliwie odczuli czyjąś stratę, wymordował kilkumiesięczne szczenięta alf, za co miał zostać stracony. Korzystając z okazji wymknął się podczas wojny rozpętanej przez sąsiednią watahę. Ranny i cały umazany w nie tylko swojej krwi, szczeniak błąkał się po tutejszej okolicy, aż natknął się na alfę tej watahy.
Żywioły: Elektryczność
Moce:
*Wyładowanie elektryczne-niekontrolowane i zależne od jego emocji. Nadmierna irytacja powoduje mimowolne porażenia istoty, która go dotknie.
Reszty nie poznał.
Motto: "Strach przed cierpieniem jest silniejszy niż samo cierpienie".
Rodzina: Zamordowana przez wrogą watahę.
Partner: Za młody.
Zauroczony w...: Za młody.
Urodziny: 04.06.2013r.
Majątek: 300 WS
Właściciel: Honely

Nowa wilczyca! ^^


Imię: Thunder Blast
Zdrobnienie/ksywka: Thunder lub Blast, ewentualnie Piorun.
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Myśliwa
Charakter: Otwarta na nowe znajomości i bardzo towarzyska. Uwielbia być w centrum uwagi. Nie rzadko pomocna i uczynna. Thunder jest mściwa i zawistna. Jeżeli ktoś jej podpadnie, ma bardzo małe szanse na odbudowanie kontaktu z nią. Jeżeli nie ma dobrego humoru, odpowiada krótkimi i obojętnymi zdankami. Mimo to, że jest trochę szalona bardzo dba o uczucia.
Cechy charakterystyczne: Na lewym biodrze ma dość sporą bliznę. Jednym z jej charakterystycznych elementów wyglądu jest bujna, niebieska grzywa i uwodzicielskie oczy w kolorze pięknego błękitu. Ma krótki ogon, ale nadrabiają to ogromne skrzydła. Jest bardzo umięśniona.
Historia: Thunder Blast urodziła się w stadzie podniebnych. Stado, z którego wywodzili się najlepsi lotnicy. Miała bardzo szczęśliwe dzieciństwo wśród chmur. Gdy zaczęła odkrywać swoje moce - pojawiły się nie małe problemy. Otóż Piorun potrafi latać szybciej niż błyskawice przerywające niebo podczas burzy. Jej rodzice nie mogli za nią nadążyć. Potem zaczęła zmieniać się w przeróżne zwierzęta. Ona uważała to za świetną zabawę. Już w szkole dla juniorów wygrywała wszystkie wyścigi i podniebne potyczki. Kolejny żywioł Thunder był niespotykany. Odkryła, że potrafi wytworzyć ciesz lub gaz za pomocą swego ciała. Okazało się to bardzo niebezpieczne, ponieważ wadera nie znała się kompletnie na toksynach wytwarzanych przez nią samą. Rodzice zamiast posłać ją do szkoły dla średniozaawansowanych, wysłali ją w góry do klasztoru. Tam mnisi nauczyli ją, jak władać nad żywiołem pierwiastkowym. Na końcu odbyła śluby i chrzciny. Jeden z najstarszych namaścił ją odpornością na wszelką magię. Gdy wróciła do swojej watahy, nikogo nie było. Szukała przez 2 miesiące swoich rodziców. Zakończyła poszukiwania, weszła w dorosłość i dołączyła do tej watahy.
Żywioły: Toksyny (Pierwiastki), Elektryczność, Zmiennokształtność.
Moce:
- Wytwarzanie toksyn za pomocą ciała ( W stanie ciekłym i gazowym)
- Władanie elektrycznością ( W tym prędkość światła )
- Przybieranie dowolnych kształtów
Motto: "Never give up"
Rodzina:
Matka - Lighting Dust
Ojciec - Spit Bolt
Partner: Szuka
Zauroczony w...: Może ...
Urodziny: 14.11
Majątek*: 300 WS
Właściciel*: Darkness

Od Connora do Dalily

Odsunąłem się aby mnie nie ochlapała.
-Miła jest- pomyślałem-dobrze będzie mieć osobie w tej watasze która będzie mnie uważać za kogoś innego niż tylko groźnego wilka którego nikt nie zna i nie chce poznać.
Siedziałem tak chwile zamyślony zanim zauważyłem że Dalily mi się przygląda.
-Co ?-zapytałem nie wiedząc o co chodzi.
( Dalili ? )

Od Miss do Delily

-Nie pochodzę z żadnych gór. -Przekręciła przecząco głową Ania. - Urodziłam się tutaj, ale zdolności przemiany posiadam. Głównie dla tego, że mój ojciec był żywiołu magii, a matka miała zdolność skórołaztwa.
-Co to jest skórołaztwo?
-Zmiana w coś. - Wtrąciłam się, gdyż świetnie znałam tą moc. - Polega na zmianie postaci bez żadnych takich magicznych pyłków latających od ciebie. Zrzucasz tylko zbędny naskórek.
-Aha... -Powiedziała Delily.
Oczy Ani były koloru czerwonego i świetnie sprawdziłyby się jako reflektory. Popełniłam pomyłkę. Ona nie jest taka jak ja. Ona jest milsza ode mnie.
(Delily?)

Od Delily do Miss

-Miło mi cię poznać Aniu.-Powiedziałam nie wiedząc o co chodzi.-Może chcesz być moją,jakby to nazwać...O!Współlokatorką?
-Jakbym mogła.-Powiedziała.
-No to postanowione!-Powiedziałam.-Pochodzisz z Gór Merlickich? No,czy masz jakieś zdolności przemieniania się?-Spytałam.
(Miss?)

Od Terror'a

Szedłem przez góry. Po drodze spotkałem stado czapli. Zachód słońca już blisko. Pobiegłem przez las w dół do doliny. Okropnie chciało mi się pić,a na samym dole dopiero jest rzeka. Powoli docierałem do celu.Usłyszałem skowyt. To był ranny jeleń.Bardzo młody,pewnie odłączył się od stada.Podszedłem. Miał strzałę wbitą w brzuch.
-Strzała? Tutaj muszą być ludzie! Szybko wpadłem do rzeki, bo myślałem, że już nie wytrzymam pragnienia.Po krótkim piciu ruszyłem w poszukiwania ludzi. Zobaczyłem jakiegoś wilka.
-Ktoś ty?-Spytałem.
(Ktoś?)

Od Miss do Delily

-Aniu to jest Delily. Delily poznaj Anię. - Odezwałam się głaszcząc stworzenie po głowie. -Delily nie przeszkodzi ci ona w dalszym mieszkaniu tutaj, prawda? -Powiedziałam niewinnym głosikiem.
Ania zmieniła swoją postać na bardziej znośną. Znośną... ładną, czarną wilczycę. Spod jej łap wydobyły się czerwone iskierki. Tym razem nie zasyczała. Przemówiła wilczym głosem.
-Miło mi się poznać. -Uśmiechnęła się miło niedawna strzyga. Delili stała jak słup soli wpatrzona w waderę z otwartą szczęką.
(Delily?)

Od Terror'a do Jasmin

Usłyszałem ją i się obudziłem.
-Przepraszam,że tu zasnąłem,ale już wiem co się stało wczoraj..-Powiedziałem.
-Serio?-Spytała.
-Tak.Mówiłaś,że żyje w tobie demon Sharona.Wyzwoliliśmy go przypadkiem,gdy poszliśmy do tego portalu.Poczuł jego energię,ale zareagował za późno.Obudził się dopiero kilkadziesiąt minut później.On chce zdobyć ósmy księżyc.Nie wiem,czy wiesz,ale Sharon był przywódcą Niszczycieli.
(Jasmin?)

Od Delily do Connor'a

-Jestem Delily.-Powiedziałam.Nie znałam tego basiora.Nie zbyt lubiłam nowe znajomości,ale w tej watasze było inaczej.Poznałam z łatwością Miss i Terror'a. Spojrzałam na niego.Wstałam i otrzepałam się z wody.
(Connor?)
Ps. Od Miss do Delily. Oj chyba tracimy rachubę. W regulaminie napisałam przynajmniej 5 linijek tekstu (Podpis też mogę do tego zaliczyć). Prosiłabym się tego trzymać :)

Od Delily do Miss

-Cześć Aniu.-Powiedziałam badawczo na stwora.Mój wzrok przeniósł się na Miss.Spojrzałam na nią pytająco.Nie było mnie kilka minut, a ona już zdobyła nową psiapsiółę! Nie wiedziałam co powiedzieć.W mojej jaskini żyje jakiś stwór!
(Miss?)

Czeeeść xD.

Pomyślunek Jasmin:
Treść: Zrobić coś za aktywność.
Rozpatrzenie: Pozytywne
Akcja: Nadam sobie tyle trudu i będę liczyć opowiadania od 1-30/31/28/29 dnia miesiąca w etykietach. Osoba z największą ilością opoków w danym miesiącu wygrywa albo 100 WS, albo Łzy Nimfy/Eliksir zmiany/Śpiew jaskółek ze sklepu.
Nagroda za pomysł: 50 WS
Moja ocena: B. dobra.

Od Connor'a do Delily

-Znowu jakiś wilk idzie ścieżką- pomyślałem znudzony.Teraz nie chciało mi się nawet jej lub jego omijać. Szedłem prosto jak tylko zobaczyłem że to jakaś wadera pomyślałem że to April, ale to nie była ona. Ta wadera miała brązowo-białe futro.Znowu ktoś do poznania ale nie chciałem nikogo poznawać więc przemieniłem się w wodę i sunąłem naprzód. Niestety pod postaciom wody byłem śliski i się poślizgnęła i upadła. Przemieniłem się w wilka i stanąłem koło niej.
-Nic ci nie jest?- spytałem choć chciałam już odejść.
-Nie nie widziałam cię. Jesteś Connor prawda?
-Tak na to wygląda, a ty ?
(Delily?)

Od Shadow'a do Jasmin

Wiem, że zachowałem się bardzo dziecinnie, ale nie mogę długo być poważny, bo aż boli mnie coś w środku. Wadera nie chciała się ze mną wykłócać, więc pobiegła za mną. Mogę powiedzieć, że jest bardzo szybka, jednak zwinnością mi nie dorówna. Kocie geny robią swoje. Za każdym jej uderzeniem zdążałem z unikiem. Wiedziałem, że szybko się zmęczy i nie będzie mogła dalej się bawić, więc dałem jej się dotknąć. Ona uradowana odbiegła ode mnie, ale nie zdążyła się obrócić, bo już była berkiem. Wiecznego dzieciaka nie pokonasz w grasz z dzieciństwa.
(Jasmin? )

Od Connor'a do Aprli

-No pewnie że tak nie miałem bo nie byłem w żadnej watasze oprócz tej- powiedziałem bo już chciałam stąd iść, chciałem się wybiegać.
-No nareszcie się coś o tobie dowiedziałem- powiedziała jakby wesoła z tego.
-Mam pomysł morze chcesz się po ścigać- powiedziałem że nie będę musiał odpowiadać na każde następne pytanie.
(April?)
Ps. Od Miss do Connor'a. Proszę pisać na końcu (Imię wilka który ma dokończyć?), bo jeśli tak nie będzie opowiadanie uznaję za dokończone :)

Od Jasmin do Shadow'a

- Spocznij - powiedział Shadow.
- Rozkaz ! -krzyknęłam i połorzyłam się na dziemi. On zrobił to samo, popatrzyliśmy się na siebie i wybuchneliśmy śmiechem.
- Wiesz, niezły jesteś w te klocki. Byłby z ciebie dobry sierżant - powiedziałam, a Shadow zrobił dziwną minę.
- Na prawde ?
- Tak ! - powiedziałam i wstałam, otrzepałam się, po czym Shadow zrobił to samo.
- Berek, ty gonisz ! - krzykął i zaczął uciekać.

< Shadow ? >

Od Jasmin do Terror'a

Płakałam... NIe wiedziałam co się ze mną dzieje... Przeszedł Terror...
- Czego chcesz ode mnie ? - zapytałam - Jestem zbyt niebezpieczna, nie zbliżaj się za bardzo.
- Co to było ? - zapytał. Nie wiedziałam co się ze mną wtedy działo.
- Nie wiem, ale to było na pewno groźniejsze od Halu - wstałam. Basior się zamyślił. Nie wiedziałam o czym myśli. Podeszłam do niego, zasalutowałam i odeszłam. Widziałam tylko jak siedzi i myśli... Znalazłam norę i razem z Jantarem przespałam tam noc. Rano, gdy się obudziłam, zobaczyłam Terror'a przy wejściu do nory... Obudziłam go.

< Terror ? >

Od Miss do Delily

Pognałam za waderą. Może i jaskinia nie była taka duża, ale była pełna korytarzy co nie często zdarza się na tych terenach, aczkolwiek jest to możliwe. Dźwięki wody ucichły. Stałam przed bardzo trudnym wyborem. Wokół mnie były cztery różne tunele. Zasłoniłam sobie oczy grzywką. Tylko wtedy włącza mi się nadprzyrodzony słuch. Wybrałam ostatni korytarz od lewej. Wbiegłam tam bez zastanowienia za tropem. Gdy zapach był świeży odsłoniłam oczy. Spojrzałam na czarną przestrzeń wokół mnie. Postanowiłam trochę sobie rozjaśnić i zapaliłam pazur. Korytarz był pełen pająków i ich nici. Woda była tu czerwona. Nie naturalnie czerwona. Tak jakby czarna krew. Szłam dalej. Nagle usłyszałam syczenie. Zwiększyłam płomień. Ujrzałam przed sobą okropną, ranną strzygę. Przewróciłam znudzenie oczami. Miałam już dość nieludzkich bytów, ale trzeba było jej pomóc. Wypowiedziałam zaklęcie i podeszłam do potwora. Dotknęłam jej rany. Przez moje łapy przebiegały białe strużki magii. Podczas jej leczenia gładziła mój łeb swoimi powykrzywianymi palcami. Gdy już było po wszystkim zasyczała:
-Jestem Ania...
-Ja Miss. -Uśmiechnęłam się do strzygi oświetlając ją moimi oczami.Przypominała mnie. Ranna, samotna i nieatrakcyjna. Mogłyśmy przybić sobie piątkę. Nagle za nami usłyszeć można było plusk wody. Oświetliłam korytarz ogniem pazura. Była to Delily. Nieludzki byt energicznie wstał i zasyczał agresywnie na wilczycę. Poklepałam ją po plecach.
-Spokojnie Aniu. To moja przyjaciółka.
Potwór wrócił na swoje poprzednie miejsce.
(Delily?)

Od Jasmin

Biegałam po jakimś lesie. Usłyszałam pisk. Aż zabolały mnie uszy... Popatrzyłam w górę, latał tam jakiś ptak, pobiegłam za nim... Widziałam jak ląduje na drzewie.
- Jak cię zwą ? - zapytałam.
- Jantar, czasem Gold - powiedział dumnym głosem.
- Jasmin jestem - powiedziałam i poszłam. Gold leciał za mną. Pozwalałam mu na to. Po godzinie powiedziałam :
- Jak tak za mną latasz to zostań moim towarzyszem ?
- No nareszcie ! Na to czekałem.

Towarzysz Jasmin! ^^


Rasa: Orzeł
Imię*: Jantar
Zdrobnienie/ksywka: Gold
Wiek*: 100 lat Nieśmiertelny
Charakter*: Jantar to dość przebojowy orzeł, jest odważny i skryty w sobie. Jednym słowem jest jak Jasmin
Cechy charakterystyczne: Jasne piórka przechodzące w beż. Złoty dziób. Duże skrzydła
Żywioły*:Wiatr, Mrok
Moce*: Przemiana coś jakby demon, wywołanie tornada, ogłuszający pisk
tak wygląda jako demon
Właściciel*: Jasmin

Od Terror'a do Jasmin

Nie miałem ochoty pobiec za nią.Żałowałem nawet,że jej pokazałem te wrota.Teraz Sharon wie,gdzie są wrota.Pobiegłem szukać Jasmin.Nigdzie nie mogłem jej znaleźć.Za mocą księżyca teleportowałem się do wrót.Podbiegłem do nich.
-Alas ani ros.-Powiedziałem i dotknąłem wrót.One zniknęły.Teleportowały się w inne miejsce,nie wiem w jakie.To księżyc decyduje.Pobiegłem w stronę watahy.Nie byłem na jej terenie.Biegłem cały czas.Po kilku godzinach już byłem u granic.Postanowiłem poszukać Jasmin.Szybko ją znalazłem.Siedziała obok wielkiego głazu.
(Jasmin?)

Od Shadow'a do Jasmin

Podbiegłem do wadery oddalającej się marszowym krokiem. Widać było, że jest bardzo zdyscyplinowana. Taki mały ołowiany żołnierzyk. Nie miałem zwyczaju zostawiać samej na  pastwę losu. Nawet gdy wiem, że jest bardzo silna fizycznie jak i psychicznie. Na pewno nie zostawię nikogo po tym co się stało z Lisą. Nigdy. Ona też była silna... i co z tego, skoro przeciwnik okazał się jeszcze lepszy? Obiecałem sobie to i koniec.
-Co zamierzasz teraz robić? -Zapytałem wilczycę. - Jest jeszcze widno, więc nie uwierzę Ci jak powiesz, że idziesz spać.
Wilczyca nie odezwała się do mnie, tylko dumnie patrzyła przed siebie. Teraz to na prawdę przypominała żołnierza, idącego na wojnę. Zamierzałem się z nią trochę pobawić...
-Baczność szeregowa! - Krzyknąłem do wadery. Ta natychmiastowo się zatrzymała.
(Jasmin?)

Od Jasmin do Shadow'a

Pobiegłam za basiorem i wstrzymałam żeby nie wpadł do krwi.
- Uważaj ! - krzyknęłam.
- Co to jest ???
- Krwawa rzeka, nie można z niej pić... - powiedziałam i odwróciłam się.
- Dlaczego ? - spytał Shadow.
- Bo to krew. Wampir jesteś żeby krew pić ?
- Nie - powiedział krótko.
- No właśnie, chodź za mną... - zaczęłam biec w stronę jaskiń. On biegł za mną.
- Dobra, oprowadzanie zakończone - powiedziałam i stanęłam na baczność, dodałam- kapralu, rozejść się - Shadow stał w miejscu, a ja się odwróciłam si poszłam...

< Shadow ? >

Od Jasmin do Terror'a

- Mam siostrę i brata, a co ? - zapytałam nerwowo. Nagle poczułam jak moje źrenice się zmniejszają - chyba nie chcesz ich ...
- Potem ci powiem o co mi chodzi - powiedział próbując mnie uspokoić. Moje źrenice były jeszcze mniejsze...
- Wszystko dobrze ? Jasmin ?
- Tak - powiedziałam i zaczęłam ocierać łapę o łapę. Źrenice były tak małe że prawie nic nie widziałam. Poczułam dreszcz przeszywający moje ciało... Czułam się dziwnie... Nagle poczułam jak się w coś zmieniam. Terror szedł przede mną... Zmieniłam się w jakiegoś demona, ale to nie była Halu...


To było za silne... Rzuciłam się na Terror'a. On mnie odrzucił na bok... Po chwili znów byłam na nim... Ugryzł mnie w kark i znów byłam sobą... Wtedy czułam się jak opętana. Popatrzyłam niego i uciekłam...

< Terror ? >

Obserwatorzy